Wśród osób, którym pośmiertnie przyznano odznaczenia, znaleźli się: Marta Bocheńska, Marianna Popińska-Rajska, Maria Strzelecka, Bolesław Czuliński, Helena i Józef Damscy, Józef Jaworowski, Julia i Sylwin oraz Helena i Sylwin Lubańscy, Eudokia, Antoni i Bazyli Sabadachowie, Franciszka i Jan Sasinowie, Kazimierz Seko, Katarzyna i Jan Witzowie.
Większość z odznaczonych została uhonorowana za ukrywanie Żydów w swoich domach lub gospodarstwach. Marta Bocheńska, Marianna Popińska-Rajska i Maria Strzelecka udzieliły pomocy małej Żydówce Halinie Buchwald. Bolesław Czuliński zginął w obozie koncentracyjnym Stutthof razem z żydowskim chłopcem, któremu pomagał znaleźć schronienie. Helena i Józef Damscy przyjęli do mieszkania małą Esterkę, którą opiekowali się przez dwa lata.
"Echa II wojny wciąż są żywe"
Józef Jaworowski wraz z żoną i synem uratował swego żydowskiego znajomego Mosze Lewińskiego. Julia i Sylwin oraz Helena i Sylwin Lubańscy udzielili pomocy i schronienia Żydówce Noemi Sroce i jej dwojgu dzieciom. Eudokia, Antoni i Bazyli Sabadachowie ukrywali m.in. w schronie w stodole Chaima Bergmana. Schronienia w swoim domu udzielili także zbiegłemu z transportu do Treblinki Adamowi Kapitańczykowi, Franciszka i Jan Sasinowie. Kazimierz Seko oraz Katarzyna i Jan Witzowie pomogli zaś małemu Adamowi Han-Górskiemu i jego ojcu.
- Wasi bliscy zostaną uhonorowani medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. Echa II wojny nadal są żywe w naszych rodzinach - żydowskich i polskich. Każdy z was może opowiedzieć swoją dramatyczną historię. Należymy do innego pokolenia - synów, czasem wnuków. Ale to, że ten medal jest wręczany także pośmiertnie, na ręce nowego pokolenia pokazuje, że pamięć o tych strasznych czasach, kiedy znaczna część mieszkańców Polski okazała nie tylko współczucie, ale także bohaterstwo, nie ginie - mówił podczas uroczystości marszałek Senatu Bogdan Borusewicz.
Nadal trzeba szukać i honorować Sprawiedliwych
Ambasador Izraela w Polsce Zvi Rav-Ner podkreślił jak ważne jest, by nadal szukać i honorować Sprawiedliwych. - Każdy z nas powinien zapytać sam siebie czy pomagałby, gdyby za to groziła kara śmierci jemu i jego rodzinie. Ale jednak wielu pomagało i nawet nie myśleli, że to było bohaterstwo. Uważali, że tak powinni się zachować, że to był ich obowiązek. To byli różni ludzie, z różnych klas i grup. Łączyło ich to, że byli ludźmi, kiedy zło opanowało świat. I dziś honorujemy ich - prawdziwych ludzi - powiedział ambasador.
Jak wspominał jeden z ocalonych Adam Han-Górski, przez trzy lata ukrywany w rodzinie Katarzyny i Jana Witzów, swoją biologiczną matkę poznał dopiero mając pięć lat. - Przyszła do nas jako ciocia, parę miesięcy po tym, jak udało się zorganizować ucieczkę ojca z gułagu. Kiedy ojciec do nas przyjechał, zwróciłem się do niego "wujku", co go strasznie zdenerwowało i powiedział "jaki wujek, jestem twoim ojcem". I wtedy zaczął się u mnie zamęt w głowie. Bo miałem tatę Jana i mamę Kasię i to było dla mnie czarne albo białe. A kiedy przyjechali moi biologiczni rodzice, zrozumiałem, że jest wiele odcieni szarości. Ale w moim sercu tato Jan i mama Kasia do dziś zostali moimi prawdziwymi rodzicami - podkreślił Han-Górski.
Kilkadziesiąt tysięcy uratowanych Żydów
Tytuł Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata przyznawany jest przez jerozolimski Instytut Yad Vashem osobom niosącym pomoc Żydom w czasie II wojny światowej. Z wnioskiem mogą występować ocaleni oraz ich krewni. Odznaczenie jest tytułem honorowym, a wyróżnieni mogą dodatkowo ubiegać się o przyznanie honorowego obywatelstwa Izraela.
Według szacunków historyków, co najmniej kilkaset tysięcy Polaków, zarówno dorosłych, jak i dzieci, w różnorodny sposób udzielało podczas II wojny pomocy Żydom, za co wówczas groziła kara śmierci. Liczbę uratowanych Żydów ocenia się na kilkadziesiąt tysięcy. Polacy pomagali indywidualnie i w ramach aktywności konspiracyjnej, w strukturach Polskiego Państwa Podziemnego, w tym Rady Pomocy Żydom "Żegota". Ponad 6 tys. z nich zostało za to uhonorowanych medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata.mp, pap