Prezydencki doradca prof. Tomasz Nałęcz w rozmowie z TVP Info podkreśla, że nie chce komentować słów Jarosława Kaczyńskiego o tym, że tylko hipoteza zamachu tłumaczy to, co stało się w Smoleńsku. - Trzeba miarkować słowa. Kaczyński posługuje się takimi argumentami, że to nie jest poziom rozmowy, na który powinien wkraczać doradca prezydenta RP - przekonuje.
Prof. Nałęcz tłumaczy, że władze nie odnoszą się do oskarżeń formułowanych przez Kaczyńskiego ponieważ "jeśli w przestrzeni publicznej krążą rzeczy absurdalne, to poważne odniesienie się do nich – uszlachetnia ten poziom absurdu". Prezydenckiego doradcę oburza jednak fakt, że prezes PiS obraża funkcjonariuszy BOR-u. – Prezes Kaczyński upomina się o obronę honoru polskich oficerów. A ja idąc do pracy i wychodząc z niej codziennie spotykam polskich oficerów z BOR. Codziennie patrzę im w twarze, nie znam tak kompetentnych, uczciwych, przyzwoitych ludzi. Jak można twierdzić, że ci ludzie celowo nie odkryli bomby na pokładzie prezydenckiego samolotu. Przecież to jest potwarz, to jest coś nieprawdopodobnego – denerwuje się Nałęcz. - To godzi w honor żywych ludzi - dodaje. I zaznacza, że takie słowa może mówić "człowiek złamany żałobą", ale nie powinien ich mówić "były, a może nawet przyszły premier".
– Przypomnijmy, prezes Kaczyński ma ogromne pretensje do krytyków jego zmarłego brata, a teraz robi to samo. Jeśli tamta krytyka była przemysłem nienawiści, to czym są jego słowa? To superprzemysł supernienawiści - podsumowuje prezydencki doradca.
– Przypomnijmy, prezes Kaczyński ma ogromne pretensje do krytyków jego zmarłego brata, a teraz robi to samo. Jeśli tamta krytyka była przemysłem nienawiści, to czym są jego słowa? To superprzemysł supernienawiści - podsumowuje prezydencki doradca.
TVP Info, arb