Polityk PO sprzeciwia się szykanowaniu czy nawet zwalnianiu z pracy aptekarzy, którzy odmawiają sprzedaży m.in. środków wczesnoporonnych. - U ludzi, których misją jest ratowanie życia i zdrowia, rodzi to naturalny konflikt sumienia - tłumaczy Żalek. - Należy przygotować projekt unifikujący przepisy dotyczące klauzuli sumienia. To nie politycy powinni decydować o tym, co i gdzie się sprzedaje. Najwyżej powinno być to regulowane przez wewnętrzne kodeksy etyczne - podkreśla Żalek.
Zapytany, jaki sens ma klauzula sumienia, jeśli klient, który nie dostał środków w jednej aptece, pójdzie po nie do drugiej, poseł PO odpowiada, że farmaceuta nie jest niewolnikiem bez sumienia i własnych uczuć i nie można go do niczego przymuszać. - Albo jesteśmy talibami, którzy nie dopuszczają, aby ktoś miał inne poglądy, albo inne poglądy tolerujemy i ich nie dyskryminujemy. Dlaczego farmaceuci mają nie korzystać z praw przynależnych każdemu człowiekowi? W imię wojny ideologicznej? W imię postulatów feministek i koncernów farmaceutycznych? - pyta Żalek i dodaje, że nie zamierza wywoływać "ideologicznej wojny", a jedynie chce, by przestrzegane było prawo konstytucyjne.
Od pomysłu Żalka odcina się szef klubu PO Rafał Grupiński, który zastrzega, że projekt Żalka nie będzie projektem klubowym. Grupiński podkreśla, że nie wolno sprzedawców czy ludzi pracujących przy produkcji zmieniać w misjonarzy i obciążać ich odpowiedzialnością za cudze sumienia.
sjk, "Rzeczpospolita"