To nie koniec problemów
Arłukowicz zaapelował do pacjentów, aby zgłaszali rzecznikowi praw pacjenta wszystkie przypadki, gdy szpital odesłał ich z powodu braku leków. Zapewniał, że każdy taki przypadek będzie gruntownie zbadany i skontrolowany.
Arłukowicz przyznał jednak, że problemy z dostępem do leków dla chorych na raka mogą się powtórzyć, gdyż "ich producent wciąż boryka się z problemami technologicznymi".
Pacjenci alarmują
Wcześniej rzecznik praw pacjenta Krystyna Kozłowska powiedziała, że do Biura Rzecznika Praw Pacjenta wpłynęło 15 sygnałów od pacjentów, którzy poinformowali o problemach w dostępie do konkretnych leków stosowanych w chemioterapii. Zgłoszenia dotyczyły Warszawy (pięć sygnałów), Gdańska (trzy zgłoszenia), Rzeszowa (dwa zgłoszenia) oraz po jednym zgłoszeniu z Dąbrowy Górniczej, Bielska-Białej, Szczecina, Lublina i Wrocławia.
"Import docelowy nie załatwi sprawy"
Prezes NFZ Jacek Paszkiewicz ocenił, że import docelowy nie rozwiąże problemu deficytowych leków stosowanych w chemioterapii. - Konieczne jest znalezienie innych producentów. Ceny leków z importu docelowego będą droższe od tych, które są zapisane w umowach o chemioterapię. Obecnie z przyczyn formalnych – bo przecież nie jest to kwestia pieniędzy - NFZ nie może zapłacić za nie szpitalom wyższej ceny - oświadczył.
Pacjentki odesłane, leków brak
Problem z lekami miał np. Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Legnicy. Dwa dni temu musiał odesłać dwie pacjentki, które zgłosiły się do szpitala na chemioterapię. - Faktycznie brakowało nam pewnego składnika, bo nie było go w hurtowni. Dlatego też odesłaliśmy pacjentki do szpitala w Lubinie, gdzie chemia zostanie im podana - powiedziała Marlena Mokrzanowska, rzeczniczka prasowa szpitala.zew, PAP, TVN24