Można byłoby się spodziewać, że główna partia opozycyjna wykorzysta trudną sytuację Tuska do przeprowadzenia frontalnego ataku na premiera, który doprowadził Polskę do takiego stanu, że jeśli Polacy nie wezmą się w garść i nie popracują nieco dłużej, to firma pod nazwą Rzeczpospolita efektownie splajtuje. Oczywiście oskarżanie Tuska o to byłoby niesprawiedliwe i demagogiczne - do zbliżającej się plajty doprowadziły bowiem solidarnie wszystkie ekipy rządzące Polską po upadku komunizmu. No ale skoro Tuskowi przyszło rządzić w czasach, gdy widmo bankructwa zaczyna zaglądać rządzącym w oczy - to po prostu ma pecha. Opozycja w żadnym kraju świata nie ma w takiej sytuacji oporów przed pognębieniem takiego pechowego premiera.
Ale nie w Polsce - w Polsce opozycja postanowiła ułatwić szefowi rządu odciągnięcie uwagi od problemów ZUS-u i budżetu państwa - i podała Tuskowi na tacy Smoleńsk. Premier oczywiście skwapliwie z tego skorzystał - bo praktyka jego rządów wskazuje na to, że każdą trudną i niepopularną decyzję należy przykrywać czymś co skieruje zainteresowanie opinii publicznej na zupełnie inny temat. Kiedyś wszystko dawało się przykryć niezawodnym Palikotem, ale dziś Palikot prowadzi już własną grę i tak łatwo nie jest. Na szczęście dla Tuska w sukurs przyszedł mu Kaczyński z Macierewiczem, którzy zaczęli wypowiadać wojnę Rosji - i rządowi, a także powtarzać historię o zamachu, zabójstwie prezydenta Lecha Kaczyńskiego i niemal pewnym udziale w tym zabójstwie premiera, prezydenta Bronisława Komorowskiego i połowy rządu PO-PSL. Dzięki takiemu postawieniu sprawy Tusk mógł wrócić do tego, co wychodzi mu najlepiej i co przynosi mu największe polityczne zyski - czyli straszenia Kaczyńskim. I premier zaczął straszyć prezesem PiS na całego: oznajmił, że Kaczyński doprowadza kraj do stanu zimnej wojny, a gdyby został premierem wojna ta stałaby się całkiem gorąca, bo trzeba by było na poważnie zacząć wojować z wschodnim sąsiadem Polski. Tusk zapowiedział jednocześnie, że on jako premier podpalić Polski Kaczyńskiemu nie pozwoli i obiecał Polakom, że będą przy nim bezpieczni. A tak, no i będą musieli pracować do 67 roku życia, ale wróćmy do tej wojny...
To, że premier robi wszystko, aby odwrócić uwagę opinii publicznej od reformy emerytalnej, której przeciwnych jest ponad 90 procent Polaków - to łatwo zrozumieć. Ale dlaczego od tej samej reformy uwagę opinii publicznej usilnie stara się odciągnąć opozycja?
O reformie emerytalnej i Smoleńsku czytaj więcej na Wprost.pl:
Premier: PiS mówi, że toczymy wojnę z Rosją. Co będzie jeśli Kaczyński dojdzie do władzy?
Tusk: z Putinem na molo w Sopocie rozmawiałem o joggingu
Tusk: dotychczas za delikatnie mówiłem o tym, jak współpracowało się z Lechem Kaczyńskim
Sikorski o Macierewiczu: partacz i histeryk. Nawet Lech Kaczyński mu nie wierzył
Macierewicz: wojna z Rosją? Mówiłem to w szerszym kontekście
"Jaruzelski straszył Sowietami. Tusk robi to samo"
Błaszczak: to Tusk miotał oszczerstwa i prowokował
Tusk: Polacy będą pracować dłużej, choć wiem, że nikogo to nie ucieszy
Emerytury mundurowe po nowemu. Tusk ostrzega: nie protestujcie, bo możecie mieć jeszcze gorzej
Pracujesz na umowę o dzieło? Rząd pozwala ci płacić ZUS
Rząd bierze się za emerytury księży. "Będą odpowiedzialni sami za siebie"