Władze Bawarii zdecydowały, że wydadzą "Mein Kampf" z komentarzem historyków, aby ograniczyć zainteresowanie komercyjnych wydawców książką Adolfa Hitlera. Prezydencki doradca prof. Tomasz Nałęcz nie rozumie takiego rozumowania.
- Tę zarazę żeśmy schowali w najbardziej strzeżonym bunkrze, tę fiolkę z tą zarazą, z tymi zarazkami ospy i tych strasznych chorób, które dziesiątkowały ludzkość. Uważam, że i „Mein Kampf" powinien być podobnie traktowany. To powinno być, jak długo można, izolowane od normalnego człowieka, bo to jest wirus, który infekuje - przekonuje Nałęcz nma antenie Radia Zet. Nałęcz dodaje, że wierzy w to, iż władze Bawarii mają dobre intencje, ale zaznacza natychmiast, iż "dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane". - Otworzy się w ten sposób oficjalne wrota do oficjalnego obiegu tej książki. A ta obłędna książka, ten zarazek dwudziestego wieku będzie krążył i nie będzie tylko pokazywany dla potępienia, ale będzie też ułatwiał gangrenowanie innych umysłów - ostrzega.
- Absolutnie uważam, że tego rodzaju chorobliwe wytwory ludzkiej wyobraźni powinny być reglamentowane i wydawane na receptę, a nie w wolnym obiegu - podsumowuje.
Radio Zet, arb