Arłukowicz przedstawił na wniosek posłów SLD informację rządu w sprawie braku leków onkologicznych - cytostatyków i związanymi z tym przypadkami wstrzymania chemioterapii. Minister oświadczył, że w październiku 2011 roku austriacka firma produkująca leki cytostatyczne zgłosiła kłopoty z linią technologiczną - miały one trwać trzy miesiące. Jak dodał, 20 marca koncern poinformował, że problemy przedłużą się o kolejne trzy miesiące. Szef resortu zdrowia zaznaczył, że 21 marca rozmawiał z dyrektorem warszawskiego centrum onkologii. W kolejnych dniach do resortu zaproszono koncerny, które produkują te same leki cytostatyczne.
Kolejne partie leków trafią do Polski
Arłukowicz poinformował, że spotkał się też z szefami instytutów onkologicznych dla dzieci i dorosłych. Przypomniał również, iż w kwietniu odbył spotkanie z marszałkami województw. Przekazał im, by dyrektorzy szpitali w razie problemów kontaktowali się z resortem zdrowia w celu uruchomienia procedury importu docelowego brakujących leków. Szef resortu zdrowia powiedział, że przez cały czas prowadzone są rozmowy z producentami leków cytostatycznych w celu zwiększenia ich dostaw do Polski. Dodał, że w najbliższym czasie do Polski trafią kolejne partie leków.
Arłukowicz zaznaczył, że Rzecznik Praw Pacjenta i resort zdrowia szczegółowo wyjaśniają wszystkie przypadki odesłania chorego lub przesunięcia chemioterapii. Dodał, że ustalenia zostaną zaprezentowane publicznie. Minister zdrowia podkreślił, że duże ośrodki onkologiczne nie mają problemów z leczeniem. Zaznaczył, że ich dyrektorzy zostali zobowiązani do sprowadzenia większej ilości leków, by w razie potrzeby pomagać mniejszym szpitalom.
SLD: w resorcie zdrowia jest bałagan
Według Arłukowicza, podczas audiokonferencji z Komisją Europejską, którą 24 kwietnia zorganizował komisarz ds. zdrowia John Dalii, omówione zostały problemy związane z ograniczoną dostępnością leków cytostatycznych w państwach, które zgłosiły ich braki. Jak podkreślił, chodzi o 16 państw UE: Austrię, Belgię, Bułgarię, Czechy, Niemcy, Hiszpanię, Francję, Węgry, Irlandię, Włochy, Holandię, Polskę, Portugalię, Rumunię, Słowenię i Słowację. Dodał, że zaapelował o ustanowienie przez Komisję Europejską systemu wczesnego ostrzegania przed problemami z dostępnością leków.
Wyjaśnienia Arłukowicza nie przekonały posłów opozycji. Podkreślali oni, że brak w Polsce leków cytostatycznych obciąża ministra zdrowia.
Poseł SLD Dariusz Joński ocenił, że Arłukowicz zgubił wrażliwość społeczną m.in. na problemy pacjentów. Dodał, że w ostatnich tygodniach brakowało leków dla najciężej chorych. W ocenie Jońskiego MZ nie panuje nad obecną sytuacją, a cierpią na tym pacjenci. - W ministerstwie pojawił się bałagan i chaos - uważa poseł SLD. Jak mówił, jeżeli taka sytuacja jeszcze raz się powtórzy - SLD złoży wniosek o odwołanie Arłukowicza.
"Jak leczyć chorych na raka, panie premierze?"
W podobnym tonie wypowiadał się poseł PiS Czesław Hoc. - Panie premierze, jak leczyć chorych na raka? - pytał. - Ich dramat trwa - zaznaczył Hoc.
Według posła Ruchu Palikota Jerzego Borkowskiego Ministerstwo Zdrowia powinno znaleźć innych producentów leków cytostatycznych, bo problemy z ich brakiem mogą się niebawem powtórzyć.
Austriacka firma produkująca część leków cytostatycznych sprowadzanych do Polski ma problemy z zagwarantowaniem ich dostępności. Są one związane ze zmianami technologicznymi i nie wiadomo, kiedy się zakończą. Część pacjentów nie mogła otrzymać chemioterapii. W ubiegł piątek do polskich hurtowni trafił pierwszy transport brakujących leków.
Warszawska prokuratura okręgowa wystąpiła m.in. do Ministerstwa Zdrowia i NFZ o informacje dotyczące problemów z dostępem do leków cytostatycznych. Od ubiegłego piątku trwa postępowanie sprawdzające w tej sprawie. Śledczy badają, czy doszło do niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych. Analizują m.in., czy doszło do przestępstwa, a jeśli tak - kto był za to odpowiedzialny.
sjk, PAP