Sukces po polsku: nie zabrali nam Euro!

Sukces po polsku: nie zabrali nam Euro!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mirosław Drzewiecki przekonuje, że naszym sukcesem w związku z Euro 2012 jest to, że UEFA... Euro nam nie odebrała (a mogła). Z kolei Paweł Graś tłumaczy, że wprawdzie niektóre drogi na Euro powstaną po Euro - ale za to mamy stadiony i lotniska, więc mogłoby być gorzej. Przypomina się anegdota o Józefie Stalinie, który pogłaskał dziecko po głowie i dał mu cukierka - a przecież mógł zabić. Owszem - Euro 2012 mogło być przygotowane znacznie gorzej. Problem w tym, że powinno być przygotowane znacznie lepiej.
Nie budujemy dróg na Euro, tylko drogi na lata - tłumaczy rzeczniczka Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Urszula Nelken, a wtórują jej inni politycy PO, którzy podkreślają, że najważniejsze jest to, że budowane drogi i autostrady kiedyś w końcu powstaną. Nie wiadomo tylko czy ów skok cywilizacyjny docenią kibice, którzy spóźnią się na rozgrywane na hipernowoczesnych stadionach mecze, bo skręcą nie w tę polną drogę, w którą skręcić powinni, albo zerwą zawieszenie swoich eleganckich samochodów stworzonych do jazdy po gładkich drogach na wertepach "przejezdnych" polskich dróg. Bo to prawda, że drogi i autostrady budowane w związku z Euro mają nam służyć na lata - ale prawdą jest też, że zaczęliśmy je budować po to, by były gotowe na Euro 2012 - co obiecywał m.in. premier Donald Tusk w swoim pierwszym exposé. Skoro gotowe nie są - to żadne sztuczki retoryczne nie zmienią tej spektakularnej porażki w sukces - polski rząd udowodnił, że organizacja pracy nie jest jego najmocniejszą stroną.

Nie da się ukryć, że Polska - kraj, który w 2007 roku nie miał ani jednego porządnego stadionu - w ciągu ostatnich kilku lat zmieniła się w związku z przygotowaniami do Euro 2012. Ale chwalenie się tym, że organizator piłkarskich mistrzostw Europy zdołał zbudować stadiony, dzięki czemu piłkarze nie będą biegać po kartofliskach - jest ciut groteskowe. Podobnie jak chwalenie się tym, że UEFA nie odebrała nam Euro 2012 - a przecież mogła. Owszem mogła - ale w historii światowego sportu takie odebranie mistrzostw jest ewenementem - przytrafiło się to bodaj raz Kolumbii, która miała organizować piłkarskie mistrzostwa świata w 1986 roku. Kolumbię nawiedziło jednak w tamtym czasie tragiczne w skutkach trzęsienie ziemi, które Polsce raczej nie groziło. Więc obronienie Euro w Polsce jest sukcesem dość umiarkowanym. 

W dyskusji o przygotowaniach do Euro nie chodzi rzecz jasna o to, by odsądzać rząd od czci i wiary za to co zrobił dobrze - ale nie może być też tak, że fakt iż powinniśmy dziękować rządzącym, że zbudowali stadiony i nie pytać o te 20 proc. dróg i autostrad, które nie powstały na czas, żeby nie psuć atmosfery piłkarskiego święta. O te drogi i autostrady trzeba pytać, choćby po to, byśmy przy okazji kolejnej wielkiej sportowej imprezy przyznanej Polsce nie usłyszeli znów, że najważniejsze jest to, iż udało nam się jej nie stracić.

O przygotowaniach do Euro czytaj więcej na Wprost.pl:

 

Rząd przyznaje: drogi na Euro skończymy po Euro. "Ale stadiony mamy"

Drzewiecki o Euro: autostrad nie ma, ale wielki skok zrobiliśmy

Kurski: rząd się chwali, że traktor, który nie ma koła, trzy pozostałe ma sprawne

PO: Kaczyński chyba jest ślepcem, niech nie psuje atmosfery

Kaczyński apeluje z autostrady A2: nie dajmy Tuskowi zepsuć Euro

Jest wniosek o użytkowanie fragmentu autostrady A2