- Muszę powiedzieć, że mi bardzo smutno. Te wszystkie sformułowania, które padały i to nie były sformułowania na finiszu głosowań, które oczywiście kwalifikują się do komisji etyki, te wszystkie nieparlamentarne stwierdzenia będą rozpatrywane przez komisję etyki - skomentowała sejmowe obrady nad reformą emerytalną marszałek Sejmu Ewa Kopacz.
Według Kopacz, poziom debat w Sejmie może czasem przerażać. - I to nie przeraża tylko tych, którzy tam spokojnie siedzą na sali i się dziwią, że można mówić takim językiem. Ale przeraża przede wszystkim tych, którzy oglądają te obrady - podkreśliła.
Wcześniej Marszałek Sejmu wyjaśniła, że ze stenogramów nie wynika, kto wołał podczas obrad: "zadzwoń do brata". - Jest tylko i wyłącznie dopisek, że "z sali pada niezidentyfikowany głos" - powiedziała. Zaznaczyła, że osoba, która pisała stenogram, nie dostrzegła, kto wypowiedział te słowa. - Na pewno to nikt z pierwszego rzędu - dodała.
sjk, PAP
Czytaj więcej na Wprost.pl
Kto krzyczał do Kaczyńskiego "zadzwoń do brata"? "Anonimowy poseł"
PiS chce wyrzucić Palikota z Sejmu. Hofman: dziś nas obrażają, jutro będą nas bić?