Z kolei w rozmowie z Radiem Zet Niesiołowski przyznaje, że powinien był zachować zimną krew. Dodaje jednak, że Stankiewicz "przez dwadzieścia minut natarczywie jeździła koło niego kamerą i podsłuchiwała rozmowy". - O mało mi oka czy zębów nie wybiła, wjeżdżała w twarz z tą kamerą - powtarza zarzuty sformułowane wcześniej na antenie Polsatu poseł PO. A relacjonując przebieg incydentu podkreśla, że "odsunął kamerę ręką", ale "nie dotknął pani Stankiewicz". - Ewa Stankiewicz kłamie jeżeli mówi, że ją złapałem za nadgarstek, popchnąłem czy coś. Ona kłamie, ja jej nie dotknąłem. Niech pokaże świadków, niech pokaże ślady. Ona kłamie, po prostu kłamie - powtarza Niesiołowski.
Były wicemarszałek Sejmu przekonuje również, że materiał przedstawiający incydent, który ukazał się w sieci został zmanipulowany. - Prowokatorki Stankiewicz nie dotknąłem - podkreśla po raz kolejny. - Przecież ona kręciła cały czas - zapewniam, że gdybym ją uderzył, zniszczył jej lub uszkodził kamerę, to świetnie by to nagrała. Więc jeżeli tego nie nagrała to tego nie było – dodaje.
Polsat News, Radio Zet, arb