Pikieta zgromadziła kilkaset osób ze sztandarami, trąbkami i gwizdkami. Co pewien czas słychać było wybuchające petardy. "Emerytalna ustawa sejmowa to wasza hańba narodowa" - można było przeczytać na jednym z transparentów. Pod hasłem "Nie dla pracy aż do śmierci" manifestowali związkowcy z OPZZ, Związku Zawodowego Górników w Polsce i Związku Zawodowego Ratowników Górniczych oraz przedstawiciele Partii Kobiet. Zaproszonemu na kongres prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu związkowcy chcą wręczyć petycję, w której apelują o niepodpisywanie uchwalonej w ubiegłym tygodniu przez Sejm ustawy emerytalnej. Uczestnicy zarzucają rządowi brak konsultacji społecznych.
- Myślę, że pan prezydent nie jest na usługach Platformy Obywatelskiej i rozważy nasze argumenty, że podpisanie tej ustawy jest kolejnym krokiem Polski w tył w strukturze Unii Europejskiej - mówił Andrzej Chwiluk, szef Związku Zawodowego Górników. Chwiluk dodał, że związkowcy oczekują jednoznaczniej decyzji - odmowy podpisania ustawy. - Skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego byłoby jedynie politycznym wybiegiem - ocenił.
Komorowski wysłucha racji związkowców...
Tuż przed rozpoczęciem kongresu prezydent spotkał się z delegacją związkowców z OPZZ i Związku Zawodowego Górników. Komorowskiemu wręczono petycję, w której strona związkowa domaga się „natychmiastowego wstrzymania prac nad podniesieniem wieku emerytalnego". „Rząd okazał się niewiarygodny, gdyż oszukał związki zawodowe w trakcie prac nad płacą minimalną i podniesieniem progów dochodowych uprawniających do świadczeń socjalnych. Przez trzy lata nie podjęto merytorycznych prac nad przygotowanym przez OPZZ i złożonym do Sejmu obywatelskim projektem ustawy o możliwości przejścia na emeryturę po 35 latach pracy (kobiety) i 40 latach pracy (mężczyźni)" - napisali związkowcy w petycji. Następnie autorzy petycji wezwali prezydenta, by nie podpisywał ustawy o podniesieniu wieku emerytalnego, według nich godzi to w prawa nabyte większości społeczeństwa. „Panie Prezydencie, oczekujemy, że podejmie Pan działania, które spowodują, że Rząd wznowi dialog społeczny w naszym kraju. Panie Prezydencie, oczekujemy, że jako strażnik Konstytucji nie będzie Pan dzielił naszego społeczeństwa na gorszych i lepszych” - czytamy w piśmie przedstawionym prezydentowi przez związkowców.
...czy wysłucha też ofiar ZUS-u?Manifestacja zgromadziła też grupę osób uważających się za pokrzywdzonych prze ZUS. - Przyszliśmy tutaj, aby w tym kraju prawo znaczyło prawo, że jeśli urzędnik podejmuje decyzję, to jest ona wiążąca i ostateczna i żeby nie cofało się prawo wstecz - mówił Bogdan Pietrzyca, taksówkarz z Zabrza. Kilkudziesięciu działaczy Stowarzyszenia Poszkodowanych Przedsiębiorców RP czekało też na prezydenta, gdy po południu wychodził z Centrum Kultury Katowice, gdzie zainaugurowano kongres. „Prezydencie, ratuj przedsiębiorców", „Prezydencie, ratuj nas przed ZUS-em” - krzyczeli. „Stop dla ZUS, w państwie prawa chcemy prawa” - napisano na jednym z transparentów.
O swoim problemie przedstawiciele Stowarzyszenia alarmowali już w ubiegłym roku, gdy do Katowic na Europejski Kongres Małych i Średnich Przedsiębiorstw przyjechał premier Donald Tusk. Teraz zarzucają rządowi, że nic nie zrobił w tej sprawie. Protestujący przedsiębiorcy skarżą się, że ZUS ściga prowadzących działalność gospodarczą i pracujących równocześnie na umowach nakładczych i umowach-zleceniach, którym przed laty dano możliwość opłacania niskich składek emerytalno-rentowych. Od 2009 r. wprowadzono zmiany do ustawy, na mocy której żąda się teraz od chałupników zapłacenia zaległości z odsetkami do 10 lat wstecz - podkreślali pikietujący, nazywając to prawnym oszustwem.
Przedsiębiorcy, którzy dokonali wyboru tytułu do ubezpieczeń zgodnie z ówcześnie obowiązującym prawem, chcieliby rozwiązania swojego problemu drogą ustawy abolicyjnej, umarzającej dodatkowo naliczane składki na ubezpieczenia społeczne od działalności gospodarczej - za lata 1999-2009. Poszkodowani podkreślają, że nagle zostali pozbawieni prawa wyboru tytułu do ubezpieczeń i zaskoczeni powstałymi zobowiązaniami wobec ZUS, wynoszącymi od kilkunastu do kilkudziesięciu tys. zł.PAP, arb