"Won stąd"
W serwisie Youtube można zobaczyć nagranie z blokady Sejmu przez związkowców Solidarności, którzy nie chcieli wypuścić z budynku posłów głosujących za ustawą emerytalną. Podczas blokady dokumentalistka Ewa Stankiewicz (autorka m.in. filmu "Solidarni 2010") filmowała Niesiołowskiego, mimo że mówił, by tego nie robiła. - Won stąd - rzucił Niesiołowski do Stankiewicz i odepchnął kamerę.
Niesiołowski w radiu ZET tak relacjonował przebieg wydarzeń: - Odsunąłem kamerę od twarzy - mało mi zębów nie wybiła, była niezwykle natrętna, agresywna, napastliwa. Nie dotknąłem pani Stankiewicz. 20 minut nękała mnie tą kamerą, w końcu odsunąłem tę kamerę ręką. Nie bardzo wiem, na czym polega przestępstwo - tłumaczył.
"Szarpałem Stankiewicz? To kłamstwo"
"Super Express" przywołuje słowa Stankiewicz, że Niesiołowski "zaatakował ją fizycznie". - Nie pamiętam dokładnie jak, ale wydaje mi się, że mnie szarpał i chwycił za nadgarstki - mówiła gazecie dziennikarka. To kłamstwo - skomentował tę relację polityk PO. - Mam świadków. Bardzo chętnie się spotkamy z prowokatorką Stankiewicz w prokuraturze - oświadczył Niesiołowski. Dopytywany, czy zrzeknie się immunitetu, odparł: "oczywiście, natychmiast".
Niesiołowski przyznał zarazem, że jego słowa "won stąd" skierowane pod adresem dziennikarki nie były eleganckie. - To nie było eleganckie, ale czy ja mam przytaczać to, jakimi słowami mnie obrzucili związkowcy? - pytał Niesiołowski.
ja, PAP