- Język prezydenta Wałęsy był językiem Czesława Kiszczaka z czasów stanu wojennego - stwierdził lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro odnosząc się do wypowiedzi Lecha Wałęsy, że pałowałby działaczy Solidarności z przewodniczącym Dudą na czele.
11 maja związkowcy z Solidarności zablokowali wszystkie wyjścia z terenu Sejmu w proteście przeciwko przyjętej tego dnia przez Sejm ustawie dotyczącej podwyższenia wieku emerytalnego do 67 lat dla kobiet i mężczyzn. Wcześniej przedstawicieli związkowców nie wpuszczono na galerię Sejmu. Demonstranci blokowali Sejm przez kilka godzin, uniemożliwiając posłom jego opuszczenie. Barierki wokół Sejmu powiązano łańcuchami. Decyzję o zakończeniu blokady podjęła Komisja Krajowa "S", która o godz. 18 zebrała się przed parlamentem.
- Panie premierze, więcej zdecydowania. Dość takiej zabawy! Ja bym wyszedł i spałował działaczy Solidarności z przewodniczącym Piotrem Dudą na czele - apelował w Radiu Zet były prezydent Lech Wałęsa.
Ziobro przekonywał, że związkowcy mają prawo protestować. - Wcale nie żyje im się dobrze na zielonej wyspie Tuska - mówił.
Szef Solidarnej Polski odniósł się także do wypowiedzi ministra finansów Jacka Rostowskiego, który stwierdził, że Sejm blokował partyjny aparat PiS-u. - To byli przedstawiciele związków, żaden aparat - oburzał się Ziobro.
ja, TVN24