Gwiazdozbiór

Dodano:   /  Zmieniono: 
Z jednej strony piękne bramki, z drugiej frustracja, szaleństwo, przekleństwa i złośliwe faule. Za 18 dni ruszają mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Oczekujmy nieoczekiwanego. Przyjadą do nas wielcy piłkarze o ego rozdętym do rozmiaru Stadionu Narodowego.
Niedziela 13 maja, główne wydanie „Wiadomości". Po serii mniej lub bardziej przygnębiających wiadomości ze świata naszej polityki nagle pojawia się news bez słów: na tle patetycznej muzyki Robert Lewandowski zdobywa trzy gole w meczu „polskiej" Borussii Dortmund z wielkim Bayernem Monachium. Prowadzący program Piotr Kraśko jest jeszcze bardziej przejęty niż zwykle.

Wydaje się, że w czasie Euro 2012 do serwisów informacyjnych wróci na chwilę właściwy porządek rzeczy, oczywiście z punktu widzenia kibica: informacje o wielkich napastnikach i ich wyczynach będą tak samo ważne jak te ze świata polityki. A będzie o kim pisać i mówić. Na boiskach w Polsce i na Ukrainie pojawią się najlepsi snajperzy Europy – ci z niedawno ogłoszonego rankingu Złotego Buta dla najskuteczniejszych strzelców lig europejskich. Nie będzie co prawda zwycięzcy tego trofeum Argentyńczyka Leo Messiego (50 goli w La Liga w sezonie), pojawią się za to wszyscy kolejni z listy: Cristiano Ronaldo (46), Robin Van Persie (30), Klaas Jan Huntelaar (29), Zlatan Ibrahimović (28), Wayne Rooney (27), Mario Gómez (26), Antonio Di Natale (23) czy Karim Benzema (21). Robert Lewandowski zajął w tym rankingu 15. miejsce (zdobył w Bundeslidze 22 bramki), ale hat trickiem w Berlinie w finale Pucharu Niemiec potwierdził, że należy do tego elitarnego grona.

Od bohatera do zera

Co najważniejsze, każdy z tych gwiazdorów gwarantuje nam jedno: nudzić się nie będziemy. Wszystkie wielkie turnieje to przecież nie tylko piękne mecze, ale i kontrowersje, przekleństwa, ostre faule, porażki faworytów. W jednej chwili ze szczytu można spaść na samo dno piłkarskiego piekła. Tak jak Wayne Rooney. To wybitny piłkarz, ale też mało odporny psychicznie, tracący kontrolę nad sobą w kluczowych momentach. Reprezentację Anglii Rooney będzie mógł wesprzeć dopiero w trzecim meczu grupowym Euro, bo dwa pierwsze przymusowo pauzuje odsunięty przez UEFA za bezmyślny faul, jakiego dopuścił się podczas meczu eliminacyjnego mistrzostw Europy w Czarnogórze.

Na zaniedbanym stadioniku w Podgoricy kibice gospodarzy urządzili Anglikom piekło. I choć piłkarz powinien był przywyknąć do obelg, które na Wyspach są na porządku dziennym, nie dał rady i sfaulował Miodraga Dziudovicia, o którego istnieniu zapewne wcześniej nie słyszał. Czerwona kartka, Rooney wyrzucony boiska, a osłabiona Anglia w ostatnich minutach traci bramkę. Zdarzyło mu się to wcześniej: na mistrzostwach świata w Niemczech w 2006 r. Wayne „przeszedł się" po kroczu leżącego obrońcy portugalskiego Ricardo Carvalho. Cóż, w karto- flanonosym Rooneyu zarabiającym teraz 160 tys. funtów tygodniowo zostało wiele z  chłopaka z zaniedbanej dzielnicy Liverpoolu, który był tak biedny, że  dostawał w szkole kupony na obiad.

Więcej możesz przeczytać w 21/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.