Sekretarz generalny KPZR Michaił Gorbaczow podczas spotkania z prezydentem USA Ronaldem Reaganem zabiegał o powstrzymanie rozwoju tzw. „gwiezdnych wojen". Trwający w ekonomicznej zapaści Związek Radziecki nie był w stanie konkurować z nowym amerykańskim systemem obrony antybalistycznej. Reagan był bardzo niechętny apelom, by zrezygnować z programu. Impas w tej kwestii spowodował, że rozmowy zawieszono. Sam Gorbaczow wskazywał ten moment jako przyczynę upadku ZSRR. Związek Radziecki przez niewydolność ekonomiczną przegrał w wyścigu zbrojeń, co doprowadziło do późniejszej dekonstrukcji systemu.
Rok 1986 przyniósł także największy na świecie wypadek jądrowy i jedną z największych katastrof przemysłowych zarazem. 26 kwietnia w wyniku wybuchu wodoru w reaktorze jądrowym elektrowni atomowej w Czarnobylu doszło do skażenia terenu o powierzchni około 140 000 km2. Chmura radioaktywnego pyłu rozprzestrzeniła się po całej Europie.
Choć po wybuch fala paniki obiegła niemal cały świat, realne skutki najmocniej odczuli mieszkańcy Ukrainy. Skażeniu uległo 9 procent obszaru kraju. W promieniu 30 km od elektrowni utworzono strefę "o najwyższym stopniu skażenia". Z pobliskiego miasta Prypeć ewakuowano całą ludność.
"Wprost" poruszył kwestię katastrofy w Czernobylu w tekście „Atomówka" z 15 czerwca 1986 roku. Dziennikarz tygodnika, Jacek Prześluga w niecały miesiąc po katastrofie rozmawiał z mieszkańcami wsi Klempicz, w której miała powstać pierwsza polska elektrownia atomowa.
Mieszkańcy o awarii reaktora na Ukrainie dowiedzieli się z telewizji. Autor podkreśla, że wiele osób w obliczu katastrofy i zbliżającej się nad Polskę chmurze radioaktywnego pyłu zachowało spokój. "Bo i co by tu panika pomogła? Nie widać tego, nie słychać. Jak był front to przynajmniej armaty waliły i było strasznie, i wiadome było, czego się bać, a czego nie. Podali komunikat, żeby nie jeść ogórków i sałaty. Ja tam się już następnego dnia szczawiem opychałam, co mi to!" – tłumaczyła jedna z mieszkanek wsi. Tygodnik przedstawił różne postawy ludzi wobec katastrofy. Jedni bali się, że podobna tragedia może wydarzyć się i u nich. Innych martwiła raczej przeprowadzka do miasta i opuszczenie rodzinnych stron.
„We wsi stanęło kilkanaście barakowozów i 40 chłopa do odwiertów pod budowę atomówki. Wkrótce będą tu tylko oni – wielcy budowniczowie. Klempiccy znikną" – przewidywał tygodnik.