Posłowie PiS napisali w uzasadnieniu do wniosku, że "półroczne urzędowanie pani minister to festiwal chaosu, niekompetencji, zaniechań, opóźnień i żenującej beztroski". Według nich "pełna odpowiedzialność pani minister Szumilas za obecny, kryzysowy stan edukacji" wynika m.in. z tego, że "w poprzedniej kadencji, jako sekretarz stanu, była realizatorką szkodliwych pomysłów pani minister Katarzyny Hall". "Obejmując urząd, nie skorzystała z szansy odcięcia się od pomysłów swojej poprzedniczki, lecz przeciwnie, stała się kontynuatorką jej zgubnej dla oświaty polityki" - przekonuje PiS.
Uzasadniając przez blisko godzinę wniosek o wotum nieufności, Sławomir Kłosowski z PiS wymienił 23 przyczyny złożenia wniosku. Wśród nich były m.in. brak refleksji minister Szumilas nad masowym likwidowaniem szkół, zła i spóźniona decyzja o przesunięciu do 2014 r. obowiązku szkolnego dla sześciolatków, brak wsparcia samorządów w dostosowaniu szkół do potrzeb młodszych uczniów, brak planu działań w związku ze zbyt małą liczbą miejsc w przedszkolach, brak podstawy programowej nauczania dla dzieci 6-letnich, które uczą się w przedszkolach. Kłosowski mówił także o sprowokowaniu konfliktu w sprawie nauczania religii w szkołach poprzez zmianę rozporządzenia dotyczącego ramowych planów nauczania i brak reakcji na krytykę nowej podstawy programowej nauczania - która zdaniem PiS - zmniejszy w liceum ogólnokształcącym liczbę godzin nauczania wszystkich przedmiotów, w tym historii. Z kolei Zbigniew Dolata z PiS ocenił, że sześć miesięcy sprawowania przez Szumilas funkcji ministra edukacji to "takie urzędniczenie dryfowanie". Według niego minister powinien mieć: wiedzę merytoryczną, wizję i odwagę, podczas gdy - jego zdaniem - Szumilas nie ma ani wiedzy, ani wizji, ani odwagi.
Odpowiadając na te zarzuty Wiesław Suchowiejko z PO zauważył, że zawarto w nim głównie opinie na temat minister i jej działań, a mało przedstawiono argumentów. Podobnie wniosek oceniła Izabela Leszczyna z Platformy. - To, że z pobudek politycznych chcą państwo odwołać ministra edukacji w rządzie PO i PSL, oczywiście rozumiem. Takie jest prawo opozycji. PiS pewnie tego prawa nadużywa, ale nikt nie mówił, że demokracja jest doskonała. Pewnie państwo uważacie, że najlepszym ministrem był Roman Giertych, i to też rozumiem. Jednak gdyby wśród państwa argumentów pojawił się choć jeden, nad którym warto by podyskutować, to on zginie w oparach waszej nienawiści i absurdu - przekonywała posłanka.
Negatywnie wniosek PiS ocenił także Zbigniew Włodkowski z PSL. - Nie będę odnosił się do bardzo naciąganych zarzutów sformułowanych we wniosku. Podejmowanie polemiki mogłoby spowodować, że osoby, które będą oglądały sprawozdanie z dzisiejszej komisji, mogłyby odnieść wrażenie, że jest o czym mówić. A tak naprawdę nie ma o czym mówić - uciął temat.
PAP, arb