Pozew przeciwko Iwaszkiewiczowi złożyła, z poparciem oficjalnych związków zawodowych, pracownica rafinerii w Mozyrzu, która oceniła swoje straty z tytułu wzywania przez opozycjonistę do sankcji na taką właśnie sumę. Sąd w Mińsku uznał, że jej roszczenia powinny zostać zaspokojone. Nakazał też dodatkowo Iwaszkiewiczowi wniesienie opłaty urzędowej w wysokości 300 tys. rubli (ok. 127 zł) oraz opublikowanie listu na jednej ze stron internetowych, które wcześniej zamieściły jego apele o sankcje, w którym ogłosi, że się z nich wycofuje.
- Muszę nakarmić dzieci. I tak nie mam pewności, co będzie jutro, a może w wyniku sankcji stracę do tego pracę? Podniosło mi się ciśnienie i zaczęły nerwice – cytuje pracownicę rafinerii w Mozyrzu dziennik „Komsomolskaja Prawda w Biełorussii".
Jej pozew zyskał pełne poparcie związków zawodowych w rafinerii. Został złożony wkrótce po tym, jak Prokuratura Generalna Białorusi ostrzegła, że za wzywanie do sankcji będzie grozić odpowiedzialność karna.
- Suma odszkodowania za starty moralne jest niewysoka, bo to na razie pierwszy krok. Sądzę, że inni także poprą inicjatywę naszej pracownicy i zwrócą się do sądu z pozwami – mówił w kwietniu szef zakładowych związków zawodowych.
Pozew przeciwko Iwaszkiewiczowi nie był jedynym, jaki złożono wobec opozycjonistów za wzywanie do sankcji. Pracownik grodzieńskich Azotów wystąpił na przykład do sądu przeciwko Dźmitremu Wusowi. Domaga się przy tym od opozycjonistów, by "zwrócili się do Unii Europejskiej, żeby sankcji nie było". Unia Europejska wprowadziła sankcje wobec przedstawicieli władz w Mińsku, w tym prezydenta Alaksandra Łukaszenki, w związku z fałszowaniem wyników wyborów prezydenckich w 2006 roku oraz represjami wobec opozycji na Białorusi. Sankcje zostały zawieszone w okresie ocieplenia stosunków między Brukselą a Mińskiem, ale wznowiono je po wyborach prezydenckich 19 grudnia 2010 r., rozbiciu opozycyjnej demonstracji w dniu głosowania i skazaniu jej uczestników, w tym byłych kandydatów opozycyjnych, na pobyt w kolonii karnej.
Unia już dwukrotnie poszerzała w tym roku sankcje wobec Białorusi. 28 lutego wprowadzono zakaz wizowy oraz zamrożenie aktywów 21 kolejnych przedstawicieli reżimu białoruskiego, zaś 23 marca podjęto decyzję o zamrożeniu aktywów 29 firm należących do trzech oligarchów wspierających reżim Łukaszenki. W sumie na unijnej czarnej liście osób niepożądanych w UE jest już 243 Białorusinów. UE zapowiada wprowadzanie kolejnych sankcji, "dopóki wszyscy więźniowie polityczni nie zostaną uwolnieni".
eb, pap