W jednej z rozmów Wprost rozmawia z Wojciechem Mannem między innymi o …jego tuszy. "Daje mi to pewną przewagę – mówi radiowiec. – Jest mi z tym dobrze. Kobiety, które ja lubię i które lubią mnie, jakoś nie mają pretensji do mnie o moją objętość. Może dlatego, że zimą jestem ciepły" – żartuje. W dalszej części rozmowy Wojciech mann opowiada o tym, co najbardziej pociąga go u tych właśnie kobiet i czy cierpi na syndrom zbliżającej się czterdziestki. Wspomina też o sytuacji, kiedy w 1982 roku wyrzucono go z pracy, za, jak określono to oficjalnie "zbyt niską aktywność antenową". "Kiedy prowadzę audycję, jestem naturalny, a w każdym razie bardzo bliski siebie" – opowiada Mann, zaprzeczając, że ćwiczy w jakikolwiek sposób swoje charakterystyczne poczucie humoru.
W numerze z 19 kwietnia przeczytać możemy rozmowę z Jerzym Urbanem – ministrem i rzecznikiem prasowym rządu. Dowiadujemy się z niej m.in. że Jerzy Urban jest zdania, iż dziennikarstwo stanowi doskonały wstęp do polityki. "Wyrabia umiejętność przygotowania publicznych wystąpień. Daje trening w zajmowaniu się wieloma nader różnymi sprawami i podejmowania dziś, na przykład, problemów związanych z elektroniką, jutro z zakresu stosunków społecznych, za tydzień zagadnień międzynarodowych" – czytamy. Sam o sobie, Urban mówi: "nie jestem politykiem, a pomocnikiem polityków". Jednocześnie przyznaje, że polityka sama w sobie, pasjonowała go jeszcze jako nastolatka.
W dalszej części rozmowy czytamy m.in. o tym, co Jerzy Urban myśli o zagranicznych dziennikarzach w Polsce i w jaki sposób narodziła się swoista "tradycja" wtorkowych konferencji prasowych rządu i jak rzecznik rządu się do nich przygotowuje oraz w jaki sposób unika błędów. "Raz tylko przydarzyła mi się gafa polityczna, która trzeba było natychmiast sprostować – opowiada Urban. "Dość często się mylę – przyznaje. – Omyłki prostuje bez większego oporu, bo sprostowania nie umniejszają wiarygodności rzecznika. Przeciwnie" – stwierdza.
"Nie uważam się za żadnego człowieka kultury. A jeżeli już, to za apologetę kultury materialnej" – mówi w jednym z grudniowych numerów Wprost Stefan Kisielewski, ówczesny publicysta "Tygodnika Powszechnego", kompozytor i powieściopisarz. W wywiadzie dla tygodnika, zatytułowanym "Czy pan Bóg nam pomoże?" Kisielewski opowiada w nim o swojej młodości, początkach kariery w "Buncie Młodych" i o tym czy bardziej czuje się publicystą czy też działaczem społecznym i czy wierzy w możliwość przeprowadzenia reformy ekonomicznej.
W rozmowie Kisielewski wspomina też i ocenia swoją działalność poselską. "Straciłem na politykę10 lat życia. Uważam, że to wystarczy. Wówczas niczego nie skomponowałem – stwierdza kompozytor. – Chciałbym jeszcze napisać coś, skomponować, co nie byłoby średnie, ale naprawdę dobre. Tylko nie wiem czy zdążę…" – mówi Kisielewski.