Bortkiewicz zgodził się. Quinzaine, czyli piętnastka realizatorów, to prestiżowa, canneńska sekcja, w której prezentowane są tytuły eksperymentalne, odważne, nowatorskie. Wśród pełnych metraży, organizatorzy pokazują co roku dwa bloki filmów krótkich. "Portret z pamięci" wszedł do jednego z nich.
Chłopak po maturze postanawia zdać do szkoły filmowej. Na egzamin kręci dokument o babce, jednak pogrążająca się w chorobie Alzheimera kobieta coraz bardziej traci kontakt z rzeczywistością. Zamiast pogodnego klipu z bliską osobą w roli głównej, bohater nagrywa opowieść o rodzinnych rozliczeniach i frustracjach przenoszonych z pokolenia na pokolenie.
Bortkiewicz zrobił film zarówno o życiu z chorą osobą, jak i o odkrywaniu rodzinnych tajemnic. A przy okazji złożył pokłon kinu. Dużo tu cytatów, nawiązań, rozmów o X muzie. Selekcjonerzy zwrócili też uwagę na ciekawe wykorzystanie konwencji nagrania domowego.
W Cannes "Portret..." spotkał się z ciepłym przyjęciem. Na jego pokazie w sali mieszczącej się w hotelu Marriott brakowało wolnych miejsc, a pod koniec projekcji rozległy się brawa.
Zaproszenie do Cannes skromnego filmu Marcina Bortkiewicza, aktora, absolwenta kursu reżyserii w szkole Wajdy, powinna stać się sygnałem dla polskich reżyserów. Okazuje się, że o sukcesie naszych propozycji nie musi decydować wielki budżet.
Krzysztof Kwiatkowski z Cannes