Dwa lata po powrocie z Iraku starszy szeregowy Ryan Yurchison nakręcił o sobie film. Zamknięty w ponurym pokoju, wychudzony, bez koszulki, przewraca się na łóżku. Nie może spać. Wstaje. Gapi się w śnieg na ekranie telewizora. Przymocowuje do sufitu sznur. Zawisa. Stopy prężą się konwulsyjnie. W tle śnieży telewizor.
Jon Turner, strzelec piechoty obsługujący w Iraku karabin maszynowy kalibru 7,62 mm, w ciągu paru sekund stracił przyjaciela. Dziś opowiada: – Słyszałem, jak krzyczał trafiony, choć był 200 metrów ode mnie, a wokół huczał ostrzał z moździerzy. Ja przeżyłem. Zaprowadzili mnie potem, żebym go zidentyfikował. Wysunęli go z lodówki, był niebieski i nie miał połowy głowy. Nie poczułem wściekłości na wroga, tylko potworny żal, że jego już nie ma.
Szeregowy Jeff Lucey szybko zrozumiał, że znalazł się w niewłaściwym miejscu i w niewłaściwym czasie. Kilka tygodni po wylądowaniu w Iraku napisał list do dziewczyny: „Są rzeczy, których ci nie opowiem. Nigdy więcej nie chcę walczyć na wojnie. Widziałem tu i sam zrobiłem już tyle potworności, że mam dość na całe życie".O tym, jak żołnierze walczą z traumą po powrocie z wojny przeczytacie w artykule Macieja Jarkowca w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost".