Oficjalna premiera wydawnictwa zaplanowana jest na wtorek. E-book dostępny będzie w wersji multimedialnej na niemal wszystkie urządzenia służące czytaniu książek elektronicznych: tablety i telefony z systemem iOS (iPad, iPhone) oraz z systemem Android, a także komputery osobiste (PC). Tekst został uzupełniony materiałami multimedialnymi, m.in. powiększalnymi zdjęciami, elementami wideo, animowanymi mapami, odgłosami pól bitew oraz głosem narratora. E-booki Normana Daviesa bez multimediów można również czytać na popularnych czytnikach z technologią E Ink oraz na czytniku Kindle Amazon.
"Lubię e-booki"
Taka innowacyjna prezentacja książki bardzo odpowiada jej autorowi. „Problemem dla autorów i wydawców zawsze było, jak sprawić, by skomplikowane mapy z masą szczegółów i nie zawsze dobrymi kolorami były zrozumiałe dla czytelnika. Teraz można je dowolnie powiększać i pomniejszać, zobaczyć całość i, co jest bardzo efektowne, także zobaczyć, jak na mapie wojska idą do przodu czy cofają się" - ocenił autor. Dodał, że jest zwolennikiem przenoszenia książek tradycyjnych na nośnik cyfrowy. Na platformie Woblink opublikowano już sześć jego dzieł, a kolejne pojawią się w przyszłości.
„Nie widzę przeszkód, żeby moje książki były w formie elektronicznej. Nie uważam, żeby były one wrogiem książek tradycyjnych, każda z nich ma swoje miejsce. Niestety, moje książki są grube i ciężkie, niezbyt wygodnie korzysta się z nich na przykład w trakcie podróży. Teraz można w ręce mieć osiem, dziesięć, dwanaście tytułów bez problemów. Myślę, że to jest korzyść dla wszystkich" - powiedział historyk.
Zdaniem prof. Daviesa w wyniku zmian technologicznych drukowane książki nie znikną, ale staną się ekskluzywną formą adresowaną do wyrafinowanych czytelników, którzy cenią sobie obcowanie z tradycyjnym dziełem literackim. „Ładna książka daje nie tylko przyjemność wizualną, ludzie też kochają książki, wąchają je, dotykają, trzymają w ręce. Z drugiej strony książka elektroniczna ma swoje plusy, jest przede wszystkim szalenie wygodna" - powiedział.
Dokąd to zaprowadzi...?
Davies jest jednak zaskoczony tempem postępu technologicznego w tej dziedzinie i trudno mu wyrokować, gdzie ona doprowadzi. Sam – jak przyznaje – wciąż pracuje w tradycyjny sposób, z piórem w ręce, ale w pracy badawczej wspiera się komputerem i internetem. „Pierwszy komputer dostałem chyba w 1985 roku, ale nigdy nie pisałem książek na komputerze. Jednak jeśli chodzi o sposób redagowania to była już rewolucja. Potem była rewolucja internetowa, która bardzo zmienia metody badawcze, tyle jest książek, dokumentów archiwalnych w internecie, że coraz mniej chodzi się do bibliotek czy archiwów" - zaznaczył.
Jak zauważył brytyjski naukowiec, rewolucja technologiczna zmienia świadomość i tryb życia ludzi, nie zawsze na korzyść. „Bardzo mnie denerwują na przykład telefony komórkowe. Próbuję żyć bez nich, niezbyt zresztą skutecznie. One zmieniają sposoby rozmowy, dobre maniery. Pisanie sms-ów psuje gramatykę, bo często stosuje się w nich skróty myślowe. Żyjemy w czasie, kiedy wszystko bardzo radykalnie i chyba – jak na mój gust – nieco za szybko się zmienia. A przecież nie zawsze mamy pełną świadomość, do czego te zmiany prowadzą" - ocenił.
Prof. Davies wspominał, że jego anglojęzyczna historia Polski „Boże igrzysko" już 16 lat temu miała być jednym z prekursorów e-booków. Wszystko było już przygotowane, ale ostatecznie odłożono te plany i wersja elektroniczna monumentalnego dzieła ukazała się dopiero dwa lata temu.em, pap