40 podwykonawców biorących udział w budowie Stadionu Narodowego grozi zablokowaniem obiektu w związku z niezapłaceniem im przez wykonawcę (generalnym wykonawcą obiektu była firma Hydrobudowa S.A.) za wykonaną przez nich pracę. W proteście może wziąć udział nawet 6 tysięcy osób - dowiedziała się "Rzeczpospolita".
Przedstawiciele podwykonawców chcą otrzymać na piśmie od prezesa Narodowego Centrum Sportu - instytucji odpowiedzialnej za budowę Stadionu Narodowego - gwarancji spłaty w ciągu tygodnia wszelkich zaległości finansowych. – Mamy dość wymiany pism z generalnym wykonawcą i inwestorem. Zapewnień, że pieniądze zostaną nam wypłacone. Słyszymy to od miesięcy. Jeśli do rozpoczęcia turnieju ich nie dostaniemy, polegniemy. Nigdy ich nie uzyskamy – podkreśla jeden z podwykonawców. Budowlańcy grożą, że jeśli 4 czerwca nie otrzymają pisemnych gwarancji spłaty zaległości szacowanych na 100 milionów złotych, wówczas "autami zagrodzą wejścia na stadion i może doczekają się ministra".
NCS zapewnia, że ma zabezpieczenie w postaci gwarancji bankowej dostarczonej przez generalnego wykonawcę na kwotę 152 mln zł. Rzeczniczka Centrum Daria Kulińska podkreśla jednak, że prezes NCS nie będzie podejmował decyzji "pod groźbą". - Liczą się fakty, które trzeba zweryfikować, i to robimy. Jeśli rozwiązaniem okaże się skorzystanie z gwarancji, to to zrobimy - dodaje.
"Rzeczpospolita", arb
NCS zapewnia, że ma zabezpieczenie w postaci gwarancji bankowej dostarczonej przez generalnego wykonawcę na kwotę 152 mln zł. Rzeczniczka Centrum Daria Kulińska podkreśla jednak, że prezes NCS nie będzie podejmował decyzji "pod groźbą". - Liczą się fakty, które trzeba zweryfikować, i to robimy. Jeśli rozwiązaniem okaże się skorzystanie z gwarancji, to to zrobimy - dodaje.
"Rzeczpospolita", arb