Poseł Ruchu Palikota: duchowni mnie wyszydzali

Poseł Ruchu Palikota: duchowni mnie wyszydzali

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sławomir Kopyciński (fot. Wprost) Źródło: Wprost
Przed tarnowskim sądem okręgowym rozpoczął się proces o ochronę dóbr osobistych, jaki rzecznikowi Episkopatu ks. Józefowi Klochowi wytoczył poseł Sławomir Kopyciński z Ruchu Palikota.
Na rozprawę stawił się tylko reprezentujący pozwanego mec. Maciej Bednarkiewicz. Kopyciński zawiadomił sąd, że ze względu na kolizję terminów nie stawi się; nie wnosił jednak o odroczenie rozprawy. Nie  było także pełnomocnika posła.

Poseł żąda przeprosin

Pozew dotyczy ochrony dóbr osobistych i zawiera żądanie opublikowania przeprosin w "Gazecie Wyborczej" i "Rzeczpospolitej". Poseł Ruchu Palikota uważa, że podczas konferencji prasowej w Episkopacie Polski 14 października 2010 r. padły słowa naruszające jego dobra osobiste. Zdaniem posła celowo wprowadzono w błąd opinię publiczną co do jego słów. Jak napisano w pozwie, te wypowiedzi mogły poniżyć posła w oczach opinii publicznej i narazić na utratę zaufania niezbędnego do  wypełniania mandatu.

Początkowo pozew - który wpłynął w kwietniu 2011 r. do Sądu Okręgowego w Warszawie - skierowany był przeciwko Konferencji Episkopatu Polski, jej ówczesnemu sekretarzowi bp. Stanisławowi Budzikowi oraz  rzecznikowi ks. Józefowi Klochowi. Wezwany przez sąd do uzupełnienia opłat poseł, po bezskutecznym zażaleniu, zredukował swoje roszczenia do  ks. Józefa Klocha.

Sprawa dotyczy podawanych przez posła Kopycińskiego danych dotyczących efektów działania Komisji Majątkowej. Jak twierdzi, podawał on m.in. na podstawie własnych ustaleń, że Komisja Majątkowa przekazała kościelnym osobom prawnym majątek o wartości łącznej wycenianej na 24 mld zł, na który składało się ponad 60 tys. ha nieruchomości gruntowych (a według niektórych danych ponad 76 tys. ha); blisko 500 obiektów budowlanych, w tym wiele budynków użyteczności publicznej oraz kwota odszkodowawcza 107,5 mln zł. Treść informacji - zdaniem posła - była jednoznaczna i oczywista dla każdego.

"Duchowni mnie wyszydzali"

Tymczasem 14 października 2010 r. organizatorzy konferencji prasowej w  Episkopacie - jak podaje poseł w pozwie - celowo niewłaściwie przedstawili treść informacji udostępnionej wcześniej przez niego. Według powoda obaj pierwotnie pozwani duchowni wyszydzali go mówiąc, że ogłaszając dane o wartości mienia nie umiał zastosować prostego rachunku ekonomicznego w związku z denominacją złotówki. Poseł uważa też, że w wypowiedziach dla prasy, radia i TV w nieuzasadnionej krytyce duchowni porównali jego działania do metod stalinowskich. Poseł poczuł się tym urażony i domaga się przeproszenia, ponieważ -  jak twierdzi - jednoznacznie wskazywał opinii publicznej, że na wartość tych 24 mld zł składają się nieruchomości gruntowe, obiekty budowlane i  kwota odszkodowawcza.

W odpowiedzi na pozew pełnomocnik pozwanego ks. Józefa Klocha mec. Maciej Bednarkiewicz wniósł o oddalenie powództwa. Podczas rozprawy mówił, że po pierwsze ks. Kloch jako osoba fizyczna nie może wypowiadać się w imieniu Episkopatu i publikować przeprosin. Ponadto podczas konferencji prasowej nie wypowiadał się na temat "metod stalinowskich" czy "nagonki na Kościół". Po drugie - wywodził mec. Bednarkiewicz -  poseł przekazywał nieprawdziwe dane, podane mu pomyłkowo przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Ministerstwo przyznało się do pomyłki i  przekazało posłowi prawdziwe dane wkrótce po nagłośnieniu sprawy -  wskazywał adwokat.

Mec. Bednarkiewicz wniósł o dołączenie akt z warszawskiej prokuratury, która badała sprawę naruszenia dóbr osobistych posła z jego doniesienia w tej samej sprawie i przeciwko tym samym osobom. W aktach tego postępowania, jak wskazywał pełnomocnik, znajduje się sprostowanie ministerstwa i wyjaśnienie pomyłki. Adwokat nie posiadał wiedzy, jak zakończyło się to postępowanie. Jednocześnie mec. Bednarkiewicz nie wykluczył możliwości zawarcia ugody, co sugerowała także strona przeciwna. Informacje w tej sprawie zobowiązał się przekazać sądowi do 1 lipca. Sąd odroczył rozprawę z  terminem na piśmie.

Będzie ugoda?

- W moim przekonaniu sprawa zakończy się ugodą. Uważam, że ujawnione dzisiaj dokumenty świadczące o tym, że pan poseł przez ministra spraw wewnętrznych był powiadomiony o błędach w informacjach przekazywanych wcześniej, spowodują, iż uświadomi sobie, że komentarz do jego publicznych wystąpień, bez względu jak ocenia ten komentarz merytorycznie, niczego złego jemu nie mógł przynieść - powiedział mec. Bednarkiewicz po rozprawie.

Jak podkreślił, poseł miał prawo publicznie zareagować, ale posiadał błędne informacje. - Wynikało z nich, że Kościół otrzymał 24 mld zł tytułem odszkodowania w ramach prac Komisji Majątkowej. Konferencja Episkopatu też miała prawo zareagować wiedząc, że to jest oczywista nieprawda. A błąd wziął się z tego, że podobno młody człowiek robił wykaz wszystkich kwot wypłaconych instytucjom kościelnym od rozpoczęcia funkcjonowania Komisji Majątkowej. I wpisano zarówno kwoty przed denominacją, jak i po denominacji. Tam np. jest taka pozycja w 1992 r., że kościół w Toruniu otrzymał 20 mld zł, co stanowi główną część tych 24 mld, ale po denominacji to stanowi 2 mln - powiedział mec. Bednarkiewicz.

Komisja Majątkowa

Komisja Majątkowa, która przestała istnieć na początku marca 2011 roku, przez przeszło 20 lat decydowała o zwrocie Kościołowi katolickiemu nieruchomości Skarbu Państwa. Od jej orzeczeń nie przysługiwały odwołania. W trakcie swej działalności Komisja przekazała stronie kościelnej ponad 65,5 tys. ha oraz 143,5 mln zł. Według mediów wartość zwróconego majątku sięgała 5 mld zł. Decyzja o likwidacji Komisji miała związek m.in. z krytyką jej działalności.

ja, PAP