Słowa Obamy wywołały oburzenie nad Wisłą i wśród Polonii. Po fali krytyki prezydent USA wysłał list do prezydenta Polski, w którym wyraził ubolewanie z powodu zaistniałej sytuacji.
"To nasz Stalingrad"
- To nie wojna z Ameryką. To bitwa o honor, godność i pamięć historyczną. Nasz Stalingrad. Musimy być ofensywni. Inaczej za dwadzieścia lat będziemy uznani za współsprawców albo nawet głównych sprawców ludobójstwa - powiedział Ludwik Dorn w rozmowie z Onetem. Ocenił, że Obama "był Bogu ducha winien". - Był nieświadomy, że mówi coś złego. Czytał z promptera to, co mu wstukano. Jego wiedza o historii Polski i zbrodniach niemieckich jest uboga. Ważne jest to, kto go briefował - mówił Dorn. Podkreślił, że gdyby nagrodę wręczano nie Polakowi, a Rosjaninowi czy Chińczykowi, to "siedziałby nad tym sztab ludzi". - My nie jesteśmy na tyle ważni - stwierdził polityk Solidarnej Polski.
"Ale jednak odszczekał"
Ludwik Dorn przekonywał, że w czasach prezydentury George'a Busha (tak ojca, jak i syna) podobna sytuacja nie miałaby miejsca. Gdy w Białym Domu był Bush, Polska była uważana za ważną - ocenił Dorn. - Bush senior powiedział kiedyś, że w dzieciństwie nie znosił brokułów. Odezwali się farmerzy, producenci mrożonek. Rozpoczęła się presja na Busha, który w żartobliwiej formie, za pośrednictwem żony, ale jednak odszczekał. Wystarczy porównać te dwie sytuacje – brokuła i polskich obozów śmierci. Polak jest niższą formą białka niż brokuł - mówił polityk SP.
"O obozach we Francji nie mówi się »francuskie«"
Dorn ocenił, że reakcja premiera Donalda Tuska na słowa Obamy była stanowcza i dobra. Polityk skrytykował natomiast reżyserkę Agnieszkę Holland. - Odezwali się polscy znawcy języka angielskiego. Przykładowo - histeryczna Agnieszka Holland, która boi się demona polskiego nacjonalizmu. Holland tłumaczyła, że "Polish" oznacza lokalizację geograficzną - mówił Dorn. Jak podkreślił, taka interpretacja jest nieprawdziwa. Byłem tłumaczem z angielskiego i sprawdziłem tę sprawę. Niemieckie obozy były rozsiane po całej Europie łącznie z np. Francją. Nie spotyka się frazy "francuskie obozy koncentracyjne". Ba, nawet osławione Mauthausen określane jest jako nazistowski, a nie austriacki obóz koncentracyjny - zauważył Ludwik Dorn.
Co radzi Dorn
Co robić, by nikt nie mówił o "polskich obozach śmierci"? - Niezbędny jest finansowany przez państwo program walki o prawdę o naszej historii podczas II wojny światowej. Nie wystarczy tylko pisać sprostowania do gazet. Powinniśmy organizować seminaria, zapraszać do Polski i współpracować z organizacjami żydowskimi w Ameryce - poseł polityk SP.
zew, onet.pl