W końcu kwietnia niemiecki magazyn polityczny "Der Spiegel" pisał, że kanclerz Merkel "poważnie rozważa" zbojkotowanie meczów na Euro 2012 na Ukrainie, jeżeli Tymoszenko będzie nadal przetrzymywana w więzieniu. Ewentualny bojkot obowiązywałby cały niemiecki rząd, gdyż "jeżeli szefowa nie jedzie, to pozostali ministrowie też nie jadą" - zaznaczono w internetowym wydaniu tygodnika. Wcześniej na znak protestu przeciwko dalszemu więzieniu Tymoszenko prezydent Niemiec Joachim Gauck odwołał udział w planowanym na połowę maja spotkaniu prezydentów krajów środkowoeuropejskich w Jałcie na Krymie.
24 maja premier Polski Donald Tusk poinformował po nieformalnym szczycie UE, że Merkel przyznała, iż bojkot Euro 2012 był nieporozumieniem i jest ona zainteresowana przyjazdem na kilka meczów. - Otrzymałem informację, że właściwie wszyscy, którzy interesują się futbolem, będą obecni oczywiście w Warszawie i na innych polskich stadionach, ale także będą się wybierali na Ukrainę. Znaczenie ma też tutaj stanowisko samej Julii Tymoszenko; nasz wiceszef PE Jacek Protasiewicz przywiózł informację bezpośrednio od pani Julii Tymoszenko, że także jej zależy na tym, aby mistrzostwa Europy nie były bojkotowane - mówił wówczas Tusk.
W ubiegłym roku Tymoszenko została skazana na siedem lat więzienia za nadużycia przy zawieraniu umów gazowych z Rosją. Wyrok ten skrytykowała Unia Europejska, zdaniem której byłą premier ukarano za podjęcie decyzji o charakterze politycznym.
ja, PAP