"To co w Polsce przeprowadzono w minionych tygodniach przypomina wielki narodowy epos pod tytułem: >Damy radę do Euro<. Piłkarskie mistrzostwa Europy nazywane są w Polsce po prostu Euro. Premier Donald Tusk ogłosił Euro >największym wyzwaniem organizacyjnym w historii Polski<. Euro stało się, raczej przypadkowo, symbolicznym zakończeniem polskiej transformacji. Polska znów jest kimś. Może sobie pozwolić na to, by zaprezentować się setkom tysięcy gości i miliardowi telewidzów" - pisze "Welt".
Niedokończone autostrady psują bilans
Dodaje, że przy całej euforii obiektywny bilans przygotowań do turnieju jest mieszany. Najlepiej wypadają stadiony i lotniska, a za mało zrobiono na kolei. Gazeta pisze też o niedokończonych budowach autostrad. "Polska, inaczej niż Ukraina, ma doświadczenie w organizacji dużych imprez. Jednak da się odczuć nerwowość. Dotyczy to przede wszystkim przyjazdu rosyjskich kibiców" - dodaje "Welt".
"Ogólnie rzecz biorąc przed ME w Polsce przeważa pewność siebie i pełne napięcie radosne oczekiwanie. Od 1989 r. kraj ten przeszedł imponujący rozwój, który od dawna jest doceniany na Wschodzie, przede wszystkim na Ukrainie i coraz bardziej na Zachodzie. Mimo kryzysu Polska pozostanie mistrzem Europy gdy chodzi o wzrost gospodarczy. Bezrobocie, szczególnie wśród młodych ludzi jest wprawdzie wyższe od średniej unijnej, a trzy miliony ludzi żyją w ubóstwie. Jednak najwyraźniej nie stanowi to zagrożenia dla stabilności socjalnej i politycznej, bo populiści, jak partia Samoobrona, zniknęli" - dodaje niemiecki dziennik.
Ukraina zawiodła Zachód?
O Ukrainie pisze zaś, że kraj ten zmaga się z kryzysem. "Nawet święto futbolu przesłaniają zarzuty korupcyjne i spory polityczne, które z powodu skazania byłej premier Julii Tymoszenko doprowadziły nawet do dyskusji na temat bojkotu turnieju przez unijnych polityków" - przypomina "Welt". Dodaje, że przed pięciu laty wyglądało to inaczej. "Krótko po Pomarańczowej Rewolucji z 2004 r., która zainicjowała zwrot kraju w kierunku Zachodu, projekt mistrzostw Europy uważano za zachętę dla młodej demokracji, która szukała więzi z UE" - pisze gazeta. Ocenia, że o ile Ukraina poradziła sobie z budową stadionów, dróg i hoteli, to organizacyjny "software" wygląda gorzej.
"Welt" pisze o wysokich cenach hoteli i obawach o funkcjonowanie odpraw na granicy polsko-ukraińskiej. "Najbardziej złości jednak Ukraińców sytuacja w ich kraju" - ocenia dziennik, przypominając o skazaniu w politycznych procesach Tymoszenko i innych opozycyjnych polityków, bijatyce w parlamencie, ustawie nadającej większe znaczenie językowi rosyjskiemu oraz zamachach bombowych w Dniepropietrowsku.
ja, PAP