Afridi trzykrotnie jeździł ze szczepionkami w okolice Abbottabadu, raz w marcu i dwa razy w kwietniu 2011 r. Zawsze dbał, aby zużyte strzykawki w komplecie wracały do jego rąk. Gdy jedna z pielęgniarek zostawiła strzykawkę w domu, w którym szczepiła, kazał jej po nią wracać. Potem zbierał je wszystkie do pudełka i wskakiwał do bagażnika auta zaparkowanego w pobliżu głównej ulicy Islamabadu. Wysiadał z niego dopiero na terenie ambasady USA, gdzie czekał już na niego oficer prowadzący o pseudonimie „Peter". Afridi oddawał puste strzykawki, a Amerykanin wręczał mu wynagrodzenie i pytał, czy podczas szczepień nie zauważył czegoś niezwykłego.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.