Reusche ocenił, że mniej niż połowa Polaków w wieku 50-64 lat pracuje, "a faktyczny wiek przechodzenia na emeryturę jest poniżej ustawowego". - Już teraz to hamulec potencjału produkcyjnego gospodarki, stanie się jeszcze większym w miarę starzenia się społeczeństwa - stwierdził Reusche. Dodał, że choć "rząd może odczuwać zmęczenie reformami, zaangażowawszy w nie sporą część swego politycznego kapitału", to "zdolność porozumienia się koalicji rządzącej w sprawie głęboko niepopularnej, choć koniecznej reformy jest krokiem naprzód pozytywnym z punktu widzenia oceny kredytowej".
Komorowski podpisał
Podpisana w czerwcu przez prezydenta Bronisława Komorowskiego ustawa emerytalna przewiduje podwyższenie wieku emerytalnego do 67 lat. Zakłada, że kobiety osiągną docelowy wiek emerytalny 67 lat w 2040 r. Będzie on dotyczył kobiet urodzonych po 30 września 1973 r. W przypadku mężczyzn docelowy wiek emerytalny zostanie osiągnięty w 2020 r. i obejmie urodzonych po 30 września 1953 r.
Trzeba będzie pracować dłużej
Zgodnie z ustawą, 1 stycznia 2013 r. wiek emerytalny wzrośnie - dla obu płci - o jeden miesiąc. Potem będzie rósł co rok o trzy miesiące. Oprócz podwyższenia wieku emerytalnego ustawa zawiera też rozwiązania dotyczące wcześniejszych emerytur, tzw. częściowych. Prawo do nich będzie przysługiwać kobietom, które będą mieć 62 lata i co najmniej 35-letni staż ubezpieczeniowy (okresy składkowe i nieskładkowe) oraz mężczyznom, którzy ukończyli 65 lat i będą mieli co najmniej 40-letni staż ubezpieczeniowy. Częściowa emerytura będzie stanowić 50 proc. pełnej kwoty emerytury z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Świadczenie nie będzie podwyższane do kwoty najniższej emerytury, ale będzie waloryzowane.
Będą uprzywilejowani
Ustawa ma zacząć obowiązywać od 2013 r., ale rolnicy, sędziowie i prokuratorzy będą mogli przechodzić na wcześniejsze emerytury (w przypadku sędziów i prokuratorów w stan spoczynku) do końca 2017 r., jeżeli spełnią określone warunki.
Rząd przygotowując zmianę twierdził, że podniesienie wieku emerytalnego jest konieczne ze względu na czekające nas zmiany demograficzne. Z czasem spadnie liczba osób, które będą płacić składki emerytalne, natomiast wzrośnie grupa osób pobierających emerytury. To oznaczałoby w przyszłości głodowe emerytury lub konieczność drastycznych podwyżek podatków, dzięki którym można byłoby "załatać dziurę" w systemie emerytalnym. Zgodnie z wyliczeniami rządu podwyższenie wieku emerytalnego ma przynieść finansom publicznym oszczędności: w 2013 r. 0,6 mld zł, w 2014 r. - 2,4 mld zł, a w 2015 r. - 5,5 mld zł. Skumulowane oszczędności dla funduszu emerytalnego do roku 2060 wyniosą ponad 600 mld zł.
zew, PAP