Obama ogłosił 15 czerwca, że administracja wstrzymuje deportacje osób poniżej 30 roku życia, które do Stanów Zjednoczonych przyjechały przed ukończeniem 16 lat, przebywają w tym kraju nieprzerwanie od pięciu lat, ukończyły szkołę średnią albo odbyły służbę wojskową oraz nie były karane. Osoby te będą mogły także ubiegać się o dwuletnie pozwolenie na legalną pracę w USA, które będzie można przedłużać. Zmiana przepisów obejmie co najmniej 800 tys. osób.
Republikański kandydat na prezydenta Mitt Romney decyzję prezydenta nazwał "polityczną i krótkoterminową". - Nie wiem dlaczego Obama uważa, że doraźne rozwiązania są korzystne" - oświadczył Romney w programie "Face the Nation" amerykańskiej telewizji CBS. Republikański kandydat na prezydenta zarzucił Obamie, że ten ogłosił swoją decyzję w roku prezydenckich wyborów, by zmobilizować wyborców latynoskich, którzy poparli go w 2008 roku. - Myślę, że czas podjęcia tej decyzji jest jasny. Jeżeli poważnie myślał o tym, powinien był podjąć działania, kiedy Demokraci posiadali większość w Izbie Reprezentantów i Senacie. Jeżeli naprawdę chciał rozwiązać sprawę dzieci i nielegalnej imigracji, to mógł to zrobić w pierwszych 3,5 latach, a nie pozostawiać to na ostatnie miesiące - zauważył Romney. Były gubernator Massachusetts uchylił się jednak od jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy w przypadku wygranych wyborów prezydenckich w listopadzie, unieważni decyzję Obamy o wstrzymaniu deportacji młodych nielegalnych imigrantów.
Także były republikański kandydat na prezydenta, senator John McCain, zarzucił demokratycznemu prezydentowi działanie polityczne. Jego zdaniem Obama nie wykorzystał szansy na przeprowadzenie całościowej reformy imigracyjnej, która pojawiła się na początku jego prezydentury. - Przypominam, że w 2008 roku prezydent obiecał przeprowadzenie całościowej reformy imigracyjnej i miał wtedy poparcie obu partii w Kongresie, nic nie zostało zrobione, nie przedstawiono żadnych nowych propozycji - przypomniał senator McCain w programie "Meet the Press" w telewizji NBC.
PAP, arb