Niech was nie zmyli obecność idola nastolatek Roberta Pattinsona w najnowszym filmie Davida Cronenberga „Cosmopolis”. To nie jest opowieść o miłości. Jeden z najbardziej rozpoznawalnych twórców współczesnego kina wciąż bada mroczną stronę człowieczeństwa.
Filmy Cronenberga są tak przerażające, że bałbym się tego człowieka poznać — powiedział kiedyś Martin Scorsese. Gdy w końcu spotkał twórcę „Muchy” na festiwalu w Cannes, dziennikarze przypomnieli mu tę wypowiedź i spytali o wrażenia. – Spodziewałem się, że ujrzę szaleńca, a on wygląda i zachowuje się jak ginekolog z renomowanej kliniki w Beverly Hills — odpowiedział.
Przypomniałem sobie tę anegdotę, kiedy rozmawiałem z kanadyjskim reżyserem na tarasie weneckiej willi. Przede mną siedział przystojny, blisko siedemdziesięcioletni mężczyzna. Opowiadał o swoich inspiracjach filozofią Schopenhauera i o przyjemności, jaką przy kolejnych projektach daje mu współpraca z tą samą, zaprzyjaźnioną ekipą. – Na co dzień zachowuję się mniej ekscentrycznie niż większość artystów – zapewniał.
Ale David Cronenberg znany z kina to ktoś zupełnie inny.
Przypomniałem sobie tę anegdotę, kiedy rozmawiałem z kanadyjskim reżyserem na tarasie weneckiej willi. Przede mną siedział przystojny, blisko siedemdziesięcioletni mężczyzna. Opowiadał o swoich inspiracjach filozofią Schopenhauera i o przyjemności, jaką przy kolejnych projektach daje mu współpraca z tą samą, zaprzyjaźnioną ekipą. – Na co dzień zachowuję się mniej ekscentrycznie niż większość artystów – zapewniał.
Ale David Cronenberg znany z kina to ktoś zupełnie inny.
Więcej możesz przeczytać w 26/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.