Z okazji 80. rocznicy zamachu stanu, który w 1932 roku położył kres monarchii absolutnej w Tajlandii, "czerwone koszule" ostrzegły, by Trybunał Konstytucyjny, którego decyzja w sprawie nowelizacji spodziewana jest w lipcu, trzymał się z dala od polityki. Trybunał bada, czy planowana nowelizacja nie podważa praw monarchii konstytucyjnej w Tajlandii. Obecna ustawa zasadnicza została wprowadzona w 2007 roku przez wojskowych sprawujących władzę po obaleniu rok wcześniej Thaksina.
Premierem Tajlandii jest obecnie jego siostra, Yingluck Shinawatra. Jej administracja, w tym przywódcy "czerwonych koszul", określają poprawki konstytucyjne i związaną z nimi amnestię jako część planów pojednania narodowego. Opozycja parlamentarna i "żółte koszule", przeciwnicy "czerwonych", uważają, że zmiany w konstytucji mają być przyjęte, aby umożliwić powrót do kraju Thaksinowi, który został skazany zaocznie przez Sąd Najwyższy na dwa lata więzienia za doprowadzenie do konfliktu interesów.
Wcześniej w czerwcu tymczasowy nakaz sądowy wstrzymał parlamentarną debatę nad zmianami w konstytucji, co pozwoliło zażegnać kryzys, potencjalnie grożący ponownym rozlewem krwi na ulicach. Zdaniem "czerwonych koszul" nakaz sądu wskazuje na wspólne interesy aparatu sadownictwa i potężnych elit związanych z wojskiem i dworem królewskim. Kilka sądowych decyzji w ostatnich latach doprowadziło do upadku rządów zwolenników Thaksina.
- Sądy wykonują rozkazy klas rządzących. Są przeszkodą dla prawdziwej demokracji i dlatego tu dziś jesteśmy; w naszym kraju wciąż demokracji nie ma - powiedział agencji Reutera przywódca "czerwonych koszul" Somwang Assarasee. Wiece "czerwonych koszul", którzy rekrutują się z biedniejszych warstw społecznych, i rywalizujących z nimi "żółtych koszul" często kończą się rozlewem krwi. W 2010 roku podczas tłumienia przez wojsko protestów "czerwonych koszul" co najmniej 90 ludzi zginęło, a niemal 2000 odniosło obrażenia.
sjk, PAP