„Z opowieści byłych działaczy, pracowników i parlamentarzystów Samoobrony wyłania się obraz partii działającej w patologiczny sposób, gdzie seksualne wykorzystywanie nie budzi oburzenia i zgorszenia” – pisał w 2006 roku Wprost w tekście „Seksafera. Patologia czy prowokacja?”.
W grudniu 2006 roku po publikacji tekstu „Praca za seks” w „Gazecie Wyborczej”, w Polsce wybuchła tak zwana seksafera. „Zaprzeczenia Andrzeja Leppera i Stanisława Łyżwińskiego, ich przysięgi, że to wszystko kłamstwo, nie brzmią wiarygodnie. Aneta Krawczyk i inne kobiety mogą kłamać, ale trudno uwierzyć, że kłamią wszyscy ” – pisał tygodnik.
„Pierwsza reakcja Andrzeja Leppera na oskarżenie europosła Samoobrony Bogdana Golika o zgwałcenie francuskiej prostytutki - słynny na całą Polskę rechot i znamienne pytanie »Jak w ogóle można zgwałcić prostytutkę?« - najlepiej oddaje stosunek działaczy Samoobrony do kobiet ” – przekonywał Wprost.
Tygodnik podkreślał, że zapewnienia Andrzeja Leppera i Stanisława Łyżwińskiego o ich niewinności nie były przekonywujące. „Tak duża liczba uczestniczących w antysamoobronowym spisku łgarzy wydaje się niewiarygodna. Łyżwiński i Lepper namawiają, żeby im uwierzyć, że wszystko to może być politycznym spiskiem. Trudno w to wierzyć, gdyż właśnie Samoobrona wprowadziła do Sejmu najwięcej posłów przestępców, którzy standardowo tłumaczą, że skazanie ich za pospolite przestępstwa to... polityczny spisek ” – ironizował tygodnik.
Wprost zwracał uwagę, że w krajach zachodnich moralności polityków sprawujących urzędy pilnuje się ze zdwojoną siłą. „Wyciągnięcie na światło dzienne seksskandalu to jeden z najbardziej sprawdzonych sposobów na skompromitowanie polityka ” – podkreślał.
Tygodnik zauważał, że seksskandal w Samoobronie pokazał, że Polsce bliżej jest do Rosji niż krajów Zachodu, jeśli chodzi o standardy etyczne. „Wątpliwy żart rosyjskiego prezydenta Władimira Putina, który na wiadomość o tym, że prezydent Izraela Mosze Kacaw jest oskarżony o molestowanie swoich podwładnych, zareagował gratulacjami (»Dziesięć kobiet zgwałcił! Wszyscy mu zazdrościmy!«), do złudzenia przypomina komentarz, jaki w sprawie seksafery w Samoobronie wygłosiła Wanda Łyżwińska: »Dobrze, że nasze chłopy jeszcze mogą« " – pisał Wprost.
„Pierwsza reakcja Andrzeja Leppera na oskarżenie europosła Samoobrony Bogdana Golika o zgwałcenie francuskiej prostytutki - słynny na całą Polskę rechot i znamienne pytanie »Jak w ogóle można zgwałcić prostytutkę?« - najlepiej oddaje stosunek działaczy Samoobrony do kobiet ” – przekonywał Wprost.
Tygodnik podkreślał, że zapewnienia Andrzeja Leppera i Stanisława Łyżwińskiego o ich niewinności nie były przekonywujące. „Tak duża liczba uczestniczących w antysamoobronowym spisku łgarzy wydaje się niewiarygodna. Łyżwiński i Lepper namawiają, żeby im uwierzyć, że wszystko to może być politycznym spiskiem. Trudno w to wierzyć, gdyż właśnie Samoobrona wprowadziła do Sejmu najwięcej posłów przestępców, którzy standardowo tłumaczą, że skazanie ich za pospolite przestępstwa to... polityczny spisek ” – ironizował tygodnik.
Wprost zwracał uwagę, że w krajach zachodnich moralności polityków sprawujących urzędy pilnuje się ze zdwojoną siłą. „Wyciągnięcie na światło dzienne seksskandalu to jeden z najbardziej sprawdzonych sposobów na skompromitowanie polityka ” – podkreślał.
Tygodnik zauważał, że seksskandal w Samoobronie pokazał, że Polsce bliżej jest do Rosji niż krajów Zachodu, jeśli chodzi o standardy etyczne. „Wątpliwy żart rosyjskiego prezydenta Władimira Putina, który na wiadomość o tym, że prezydent Izraela Mosze Kacaw jest oskarżony o molestowanie swoich podwładnych, zareagował gratulacjami (»Dziesięć kobiet zgwałcił! Wszyscy mu zazdrościmy!«), do złudzenia przypomina komentarz, jaki w sprawie seksafery w Samoobronie wygłosiła Wanda Łyżwińska: »Dobrze, że nasze chłopy jeszcze mogą« " – pisał Wprost.