Na szczycie Unii Europejskiej zatriumfowały rozwiązania populistyczne i niebezpieczne. Dla kanclerz Merkel całonocne negocjacje zakończyły się porażką, zwaną też kompromisem.
Już na szczyt wszyscy przylecieli z problemami. Grecka delegacja, na czele z 83-letnim prezydentem Karolosem Papouliasem, w ramach oszczędności podróżowała zwykłym rejsowym połączeniem w klasie ekonomicznej. Premier Mario Monti nie miał po co wracać do Włoch bez cudu, który obniżyłby oprocentowanie włoskich obligacji. Franćois Hollande nie dość, że naobiecywał w kampanii, iż zapewni Europie wzrost, to jeszcze nie mógł sobie pozwolić na ograniczenie suwerenności Francji w sprawach budżetowych, nawet jeśli Niemcy zgodziliby się na emisję euroobligacji. Ale najbardziej pole manewru zawęziła sobie Angela Merkel. Przed szczytem na spotkaniu z parlamentarną frakcją niemieckich liberałów zadeklarowała solennie: – Żadnych zobowiązań bez nadzoru. Żadnych (niemieckich) pieniędzy dla Europy bez reform gospodarczych w państwach ogarniętych kryzysem. Euroobligacje? Po moim trupie.
Więcej możesz przeczytać w 27/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.