Bruksela czy Moskwa? Przed takim dylematem staje Cypr, który w niedzielę objął przewodnictwo w Unii Europejskiej. Rosyjskie pieniądze mogą go uchronić przed bankructwem – ale czy nie uzależniają od Kremla?
Cypr natychmiast potrzebuje 2,3 mld euro, aby ratować Bank Ludowy, drugą największą instytucję finansową na wyspie. Analitycy przekonują, że w ciągu kilku lat to państwo będzie potrzebować nawet 50 mld euro pomocy.
25 czerwca Nikozja oficjalnie poprosiła o pomoc Unię Europejską. Jej wypłacenie to jeszcze nic pewnego, ale Cypryjczycy bronili się przed tym krokiem, jak długo mogli. Bo z unijną pomocą wiążą się konkretne warunki. A te w przypadku Cypru prawdopodobnie nie będą oznaczać tylko cięć budżetowych, ale także prawdziwą rewolucję, która zlikwiduje dwa fundamenty cypryjskiego cudu gospodarczego, czyli najniższy w Unii, 10-proc. podatek od firm oraz coraz rzadziej już dziś spotykaną zasadę bankową – „nie pytaj, skąd klient ma pieniądze”.
Cypr nie może pożyczyć pieniędzy na wolnym rynku, bo już w maju 2011 r. oprocentowanie jego obligacji przekroczyło możliwości finansowe tego kraju. Jest jednak wyjście awaryjne. Cypr wciąż liczy na to, że dostanie pieniądze od Rosji, i to bez żadnych dodatkowych warunków, przynajmniej na papierze. Prezydent Christofias zadeklarował nawet, że jeśli tylko Rosjanie zgodzą się pomóc, natychmiast wycofa z Brukseli prośbę o pieniądze. W grudniu 2011 r. Moskwa już pożyczyła Nikozji 2,5 mld euro na śmiesznie niski procent. Teraz mówi się o kwocie wiele razy większej, sięgającej nawet rocznego PKB. Czyżby Rosjanie zajęli się działalnością charytatywną?
Najważniejszy powód ewentualnej rosyjskiej pożyczki to geopolityka.
U kogo Cypr będzie szukał wsparcia finansowego? Wybierze Rosję czy Unię Europejską? Więcej na ten temat przeczytasz w najnowszym wydaniu Tygodnika „Wprost”.
25 czerwca Nikozja oficjalnie poprosiła o pomoc Unię Europejską. Jej wypłacenie to jeszcze nic pewnego, ale Cypryjczycy bronili się przed tym krokiem, jak długo mogli. Bo z unijną pomocą wiążą się konkretne warunki. A te w przypadku Cypru prawdopodobnie nie będą oznaczać tylko cięć budżetowych, ale także prawdziwą rewolucję, która zlikwiduje dwa fundamenty cypryjskiego cudu gospodarczego, czyli najniższy w Unii, 10-proc. podatek od firm oraz coraz rzadziej już dziś spotykaną zasadę bankową – „nie pytaj, skąd klient ma pieniądze”.
Cypr nie może pożyczyć pieniędzy na wolnym rynku, bo już w maju 2011 r. oprocentowanie jego obligacji przekroczyło możliwości finansowe tego kraju. Jest jednak wyjście awaryjne. Cypr wciąż liczy na to, że dostanie pieniądze od Rosji, i to bez żadnych dodatkowych warunków, przynajmniej na papierze. Prezydent Christofias zadeklarował nawet, że jeśli tylko Rosjanie zgodzą się pomóc, natychmiast wycofa z Brukseli prośbę o pieniądze. W grudniu 2011 r. Moskwa już pożyczyła Nikozji 2,5 mld euro na śmiesznie niski procent. Teraz mówi się o kwocie wiele razy większej, sięgającej nawet rocznego PKB. Czyżby Rosjanie zajęli się działalnością charytatywną?
Najważniejszy powód ewentualnej rosyjskiej pożyczki to geopolityka.
U kogo Cypr będzie szukał wsparcia finansowego? Wybierze Rosję czy Unię Europejską? Więcej na ten temat przeczytasz w najnowszym wydaniu Tygodnika „Wprost”.