Łukaszenka zaprasza obserwatorów na wybory

Łukaszenka zaprasza obserwatorów na wybory

Dodano:   /  Zmieniono: 
Białoruś zaprosiła obserwatorów Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, fot. sxc.hu Źródło: FreeImages.com
Białoruś zaprosiła obserwatorów Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie na wybory niższej izby parlamentu białoruskiego, Izby Reprezentantów, które odbędą się 23 września – poinformowała ambasada Białorusi w Warszawie.

„6 lipca Ministerstwo Spraw Zagranicznych Białorusi skierowało do Biura Demokratycznych Instytucji i Praw Człowieka OBWE (ODIHR w Warszawie) zaproszenie na udział w obserwacji wyborów parlamentarnych, które odbędą się 23 września” – napisano w komunikacie ambasady.

Szefowa Centralnej Komisji Wyborczej Lidzija Jarmoszyna podkreślała pod koniec czerwca, że obserwatorzy OBWE będą zaproszeni bez żadnych ograniczeń, chociaż na początku marca sama wypowiadała się za wykluczeniem przedstawicieli państw unijnych z misji obserwacyjnej OBWE z powodu sankcji UE wobec Białorusi.

Jarmoszyna oceniła wówczas, że nieprzychylna opinia obserwatorów OBWE na temat wyborów na Białorusi się nie zmieni. - Czy jest nadzieja, że ich stanowisko się zmieni? Myślę, że nie ma żadnej. Tu nawet nie chodzi o obserwatorów. Oni są tylko przykrywką. Dokumenty (z misji obserwacyjnej) są przygotowywane w ramach aparatu Biura Instytucji Demokratycznych (ODIHR), a jego urzędnicy są delegowani głównie ze Stanów Zjednoczonych. Jakie dostaną zadanie, takie też będą wnioski - oświadczyła.

Po wyborach prezydenckich na Białorusi 19 grudnia 2010 r. ODIHR, a także Zgromadzenie Parlamentarne OBWE uznały, że wybory nie odpowiadały standardom tej organizacji. Obserwatorzy OBWE oświadczyli, że Białorusi "bardzo daleko do wolnych wyborów" i skrytykowali m.in. liczenie głosów i akcję milicji wobec opozycyjnych liderów i demonstrantów w wieczór wyborczy 19 grudnia. Białoruś podjęła wtedy decyzję o nieprzedłużeniu mandatu biura w Mińsku.

Po wyborach tych brutalnie zdławiono w Mińsku protest przeciwko oficjalnym wynikom, dającym prawie 80 proc. poparcia prezydentowi Alaksandrowi Łukaszence. Do aresztów trafiło wtedy ponad 600 osób. Kilkadziesiąt z nich stanęło przed sądem w sprawach karnych dotyczących masowych zamieszek, ponad 20 skazano na pobyt w kolonii karnej.

mp, pap