Trzeba wprowadzić ustawę, żeby ratyfikować konwencję bioetyczną i ograniczyć wolną amerykankę. Przecież te embriony tkwią nie wiadomo jak długo w ciekłym azocie – przekonuje Bolesław Piecha z PiS pytany o stanowisko jego partii w sprawie ustawy regulującej kwestię zapłodnienia in vitro w Polsce.
Amelia Panuszko: Jarosław Kaczyński zapowiedział zwołanie okrągłego stołu w sprawie in vitro. O co w tym w ogóle chodzi?
Bolesław Piecha: Chodzi nam o to, aby pewne sprawy uregulować, żeby móc ratyfikować w Polsce konwencję bioetyczną. Projekty, którymi się zajmowałem przez ostatnie trzy lata i którym zajmował się również obecny minister sprawiedliwości, właśnie do tego dążą.
Jak się ma projekt PiS do projektu Gowina?
Oceniam, że dokument desygnowany wtedy przeze mnie i ministra Gowina były kompatybilne. Rozbieżności dotyczyły jedynie samego podejścia do procedury in vitro. Natomiast aż 80 proc. wszystkich regulacji, które nakłada na nas konwencja bioetyczna, byłoby uregulowane. Dlatego sądzę, podobnie jak premier Kaczyński, że należy zwołać okrągły stół środowisk konserwatywnych, dla których życie ludzkie jest bardzo ważne i spróbować zmierzyć się z tym problemem. Okrągły stół byłby właśnie po to, by powstał jeden projekt, a nie dziesięć.
To jakie są jeszcze punkty wspólne?
Na przykład w naszym projekcie jest cały program ratunkowy dla zamrożonych zarodków czy embrionów ludzkich. U Gowina też on występuje. My mówimy o adopcji embrionów. Gowin też o tym wspomina. My mówimy, że o tym ma rozstrzygać sąd i to rodzinny. Gowin też to oddaje sądom.
Zgubiłam się. To wy chcecie karać z in vitro czy je wprowadzać?
Jakby doszło do rozmów, a potem konkluzji, to mielibyśmy cały dokument. Z jednej strony ograniczałby on całą wolną amerykankę z bioetyki, z drugiej rozstrzygnąłby sprawę programów ratunkowych. Przecież te embriony tkwią nie wiadomo jak długo i nie wiadomo jak długo jeszcze będą, w ciekłym azocie. Wtedy zostałby w zasadzie tylko spór, czy dopuścić procedurę in vitro czy nie. Oczywiście również byłaby dyskusja nad przepisami, które mówią o sankcjach, ale tu też jest wola porozumienia.
To co z tym więzieniem?
Mówimy, że sprawa sankcji za różnego rodzaju występki czy nieprzestrzeganie ustawy byłaby znowu do umówienia i na pewno znalazłoby się dużo punktów wspólnych. Myślę, że wtedy moglibyśmy zrezygnować z wsadzania do więzień.
Czyli PiS wycofuje się z więzień za in vitro?
Nie wycofuje się, tylko zamierza dyskutować.
Ale chcecie dyskutować, żeby te sankcje złagodzić?
Tak, jesteśmy w stanie złagodzić sankcje, jeżeli dałoby się osiągnąć taki kompromis, który pozwoli na uchwalenie tej ustawy w Sejmie. Bo w Sejmie nie ma większości dla żadnej z tych ustaw: i tej skrajnie liberalnej i tej skrajnie konserwatywnej. Trzeba więc poszukać jakiegoś środka.
I byście się wtedy skłaniali do dopuszczenia in vitro, ale pod pewnymi względami?
My się skłaniamy do tego, żeby nie było dopuszczone, bo stoimy na gruncie pewnych konserwatywnych podstaw. Ale jeżeli nie byłoby większości to jesteśmy skłonni dyskutować, aby cokolwiek – ułomnie, bo ułomnie - ale zostało uchwalone. Żeby w Polsce, ostatnim kraju europejskim, nie było wolnej amerykanki.
Bolesław Piecha: Chodzi nam o to, aby pewne sprawy uregulować, żeby móc ratyfikować w Polsce konwencję bioetyczną. Projekty, którymi się zajmowałem przez ostatnie trzy lata i którym zajmował się również obecny minister sprawiedliwości, właśnie do tego dążą.
Jak się ma projekt PiS do projektu Gowina?
Oceniam, że dokument desygnowany wtedy przeze mnie i ministra Gowina były kompatybilne. Rozbieżności dotyczyły jedynie samego podejścia do procedury in vitro. Natomiast aż 80 proc. wszystkich regulacji, które nakłada na nas konwencja bioetyczna, byłoby uregulowane. Dlatego sądzę, podobnie jak premier Kaczyński, że należy zwołać okrągły stół środowisk konserwatywnych, dla których życie ludzkie jest bardzo ważne i spróbować zmierzyć się z tym problemem. Okrągły stół byłby właśnie po to, by powstał jeden projekt, a nie dziesięć.
To jakie są jeszcze punkty wspólne?
Na przykład w naszym projekcie jest cały program ratunkowy dla zamrożonych zarodków czy embrionów ludzkich. U Gowina też on występuje. My mówimy o adopcji embrionów. Gowin też o tym wspomina. My mówimy, że o tym ma rozstrzygać sąd i to rodzinny. Gowin też to oddaje sądom.
Zgubiłam się. To wy chcecie karać z in vitro czy je wprowadzać?
Jakby doszło do rozmów, a potem konkluzji, to mielibyśmy cały dokument. Z jednej strony ograniczałby on całą wolną amerykankę z bioetyki, z drugiej rozstrzygnąłby sprawę programów ratunkowych. Przecież te embriony tkwią nie wiadomo jak długo i nie wiadomo jak długo jeszcze będą, w ciekłym azocie. Wtedy zostałby w zasadzie tylko spór, czy dopuścić procedurę in vitro czy nie. Oczywiście również byłaby dyskusja nad przepisami, które mówią o sankcjach, ale tu też jest wola porozumienia.
To co z tym więzieniem?
Mówimy, że sprawa sankcji za różnego rodzaju występki czy nieprzestrzeganie ustawy byłaby znowu do umówienia i na pewno znalazłoby się dużo punktów wspólnych. Myślę, że wtedy moglibyśmy zrezygnować z wsadzania do więzień.
Czyli PiS wycofuje się z więzień za in vitro?
Nie wycofuje się, tylko zamierza dyskutować.
Ale chcecie dyskutować, żeby te sankcje złagodzić?
Tak, jesteśmy w stanie złagodzić sankcje, jeżeli dałoby się osiągnąć taki kompromis, który pozwoli na uchwalenie tej ustawy w Sejmie. Bo w Sejmie nie ma większości dla żadnej z tych ustaw: i tej skrajnie liberalnej i tej skrajnie konserwatywnej. Trzeba więc poszukać jakiegoś środka.
I byście się wtedy skłaniali do dopuszczenia in vitro, ale pod pewnymi względami?
My się skłaniamy do tego, żeby nie było dopuszczone, bo stoimy na gruncie pewnych konserwatywnych podstaw. Ale jeżeli nie byłoby większości to jesteśmy skłonni dyskutować, aby cokolwiek – ułomnie, bo ułomnie - ale zostało uchwalone. Żeby w Polsce, ostatnim kraju europejskim, nie było wolnej amerykanki.