Umorzenie za seks - afera w stołecznej prokuraturze

Umorzenie za seks - afera w stołecznej prokuraturze

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prokurator oferował umorzenie za seks 19 kobietom (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
Co najmniej 19 kobiet, przeciw którym prokurator Konrad P. prowadził postępowania, miało usłyszeć od niego ofertę umorzenia spraw w zamian za usługi seksualne – informuje "Gazeta Wyborcza".
Afera wybuchła w 2010 r., kiedy Konad P., szeregowy śledczy nadzorujący postępowania w sprawie kradzieży i oszustw w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Ochota, został przyłapany w swoim gabinecie z bielizną opuszczoną do kostek i w obecności kobiety. Kobieta ta została zatrzymana za próbę kradzieży w centrum handlowym. Przesłuchujący ją P. zasugerował, że umorzy postępowanie w zamian za seks. Kobieta zgodziła się, po czym natychmiast poinformowała o tym przełożonych niemoralnego prokuratora. W jego gabinecie zainstalowano kamery i mikrofony. Gdy prokurator opuścił spodnie do jego gabinetu wkroczyła policja.

Ponieważ Konrada P. chronił immunitet, nie można mu było od razu postawić zarzutów pomimo złapania go na gorącym uczynku. Zrobiono to dopiero pięć miesięcy później, po uchyleniu immunitetu. Prokurator Agnieszka Goździk postawiła P. zarzut „żądania korzyści osobistej” i przekroczenia uprawnień. W ciągu następnego roku prowadzone przez nią śledztwo wykazało, że nie był to pierwszy przypadek. Po przejrzeniu akt spraw prowadzonych przez P., Goździk skontaktowała się z innymi potencjalnymi ofiarami. Aż 18 kobiet przyznało, że Konrad P. im także składał podobne propozycje. – Pytałem o to starszych stażem kolegów pracujących w prokuraturze od wielu lat – mówi prok. Mateusz Martyniuk, Rzecznik Prokuratury Generalnej. – Nikt nie pamięta podobnego przypadku - dodaje.

Podejrzanemu grozi nawet dziesięć lat więzienia. Akt oskarżenia przeciwko niemu wpłynął do stołecznego sądu pod koniec czerwca. Na razie prokurator pozostaje na wolności. Sąd dyscyplinarny nie wyraził zgody na jego aresztowanie. Co więcej, chociaż został zawieszony w czynnościach, oficjalnie ciągle jest prokuratorem. - Sąd dyscyplinarny przy prokuratorze generalnym czekał na zakończenie śledztwa – wyjaśnia prok. Mateusz Martyniuk. - Chodziło o to, by sąd dyscyplinarny mógł dysponować całością materiału dowodowego – dodaje. Do sądu dyscyplinarnego w przyszłym tygodniu trafi najprawdopodobniej wniosek od rzecznika dyscyplinarnego stołecznej prokuratury o wszczęcie postępowania przeciwko Konradowi P. – Sąd jest zdeterminowany, by jak najszybciej rozpoznać tę sprawę – twierdzi Martyniuk.

"Gazeta Wyborcza", jl