Platformie najlepiej wychodzi dyskusja o in vitro. Gdyby partia Tuska chciała ten problem rzeczywiście rozwiązać, zrobiłaby to trzy miesiące po objęciu władzy. Czyli wtedy, kiedy po raz pierwszy obiecaliście, panie i panowie, załatwienie tej sprawy.
Dobry wieczór paniom, dobry wieczór panom, dobry wieczór państwu! Dziś mały quiz show „Wprost” skierowany do tych, którym informacyjny huragan nie zdemolował resztek pamięci i którym raz rzucona publicznie obietnica może się jeszcze wydawać obowiązująca. Uwaga – wytęż mózg i odpowiedz na następujące pytanie: kiedy i z czyich ust padła ta obietnica: „Program refundacji zapłodnienia in vitro jest już gotowy. Państwo zapłaci zarówno za leki stymulujące kobietę hormonalnie, jak i całą procedurę medyczną. Pod warunkiem że wcześniej para wykorzysta inne dostępne metody leczenia niepłodności”.
Odpowiedź numer 1: Janusz Palikot po objęciu władzy w 2016 r. Odpowiedź numer 2: Leszek Miller krótko przed utratą władzy w 2005 r. Małgorzata Kidawa- -Błońska w przypływie niekontrolowanej szczerości w minionym tygodniu. Nikt nie zna prawidłowej odpowiedzi? OK, zatem pytanie pomocnicze: „Refundacja może wejść w życie w marcu 2011 r. Wtedy będzie już gotowa ustawa, nad którą pracuje Sejm. Jeśli nie będzie gotowa, minister rozważa wejście z refundacją bez ustawy, choć uważa, że byłoby to ryzykowne”. Nadal zagadka? Nic dziwnego. Pytanie jest bowiem z gatunku tych, które w wolnym tłumaczeniu brzmią: sprawdź, czy jesteś idiotą, i uwierz w to, co mówią politycy. Zatem specjalnie dla tych, którzy jeszcze wierzą, że polityka to działanie, a nie gadanie – prawidłowa odpowiedź.
Wszystkie teksty zamieszczone powyżej są autentyczne. Pochodzą z branżowego pisma „Rynek Zdrowia”, a ich autorką jest ówczesna minister zdrowia Ewa Kopacz. Nie! Nie żebym chciał się pastwić akurat nad panią marszałek. Jest ofiarą zgooglowania hasła „Platforma o in vitro” i pierwszych linków wyrzucanych przez bezlitosny produkt Google International Corporation. Ewa Kopacz nie naopowiadała w tej sprawie Polakom ani więcej, ani mniej niż jej partyjni koledzy. Właściwie można by powiedzieć, że jest typową egzemplifikacją metody, jaką Platforma z upodobaniem stosuje w tematach trudnych, głośnych i gwarantujących awanturę w mediach. Stosując polszczyznę powszechnie zrozumiałą, jest klasyczną wrzutką i przykrywką. Tak urokliwie, a wdzięcznie krytykowaną przez PO, kiedy partia Kaczyńskiego stosowała ją za swoich rządów średnio dwa razy na tydzień.
To, co w tej sprawie Platformie wychodzi najlepiej, to dyskusja o in vitro. Gdyby partia Tuska chciała ten problem rzeczywiście rozwiązać, zrobiłaby to trzy miesiące po objęciu władzy. Czyli wtedy, kiedy po raz pierwszy obiecaliście, panie i panowie, załatwienie tej sprawy. Ponieważ nie podejrzewam żadnego polityka aż o taki brak rozumu, przyjmuję, że politycy PO chcieli eksploatować temat rok lub dwa. Dochodzimy zatem do 2010. OK. Dołóżmy roczny bonus i wychodzi nam 2010. Czyli czas, w którym minister zdrowia Ewa Kopacz udziela wspomnianego wywiadu. Ale tu się kończy i wyrozumiałość, i poczucie obciachu. Przepisy podobno gotowe, rozwiązania też, tylko decyzji brak. Kpina? A gdzie tam! Przecież za rok wybory, temat drażliwy, kwestia poważna, więc i czas na odpowiedzialne decyzje potrzebny. To pod dywan z tym! Wrócimy, jak klimat będzie bardziej przyjazny.
W imieniu tych, którzy w in vitro widzą szansę na miłość, rodzicielstwo i szczęście małej istoty, która pojawi się w ich życiu i zmieni je na lepsze, mam wielką prośbę. Panie i panowie, skończcie ściemnianie i igranie z uczuciami i pragnieniami tysięcy ludzi. Miejcie odrobinę przyzwoitości i jeśli nie potraficie się zdecydować od pięciu lat, o co wam chodzi, to nie zawracajcie głowy. I na kolejne pytanie dociekliwego reportera odpowiedzcie po prostu: „Nie stać nas na podjęcie jakiejkolwiek decyzji. Proszę zapomnieć o tej sprawie”. Niech wam zniknie z twarzy ta udawana troska. Bo i temat zbyt poważny, i z was zbyt kiepscy aktorzy, i spektakl już dawno powinien być zdjęty z afisza.
Odpowiedź numer 1: Janusz Palikot po objęciu władzy w 2016 r. Odpowiedź numer 2: Leszek Miller krótko przed utratą władzy w 2005 r. Małgorzata Kidawa- -Błońska w przypływie niekontrolowanej szczerości w minionym tygodniu. Nikt nie zna prawidłowej odpowiedzi? OK, zatem pytanie pomocnicze: „Refundacja może wejść w życie w marcu 2011 r. Wtedy będzie już gotowa ustawa, nad którą pracuje Sejm. Jeśli nie będzie gotowa, minister rozważa wejście z refundacją bez ustawy, choć uważa, że byłoby to ryzykowne”. Nadal zagadka? Nic dziwnego. Pytanie jest bowiem z gatunku tych, które w wolnym tłumaczeniu brzmią: sprawdź, czy jesteś idiotą, i uwierz w to, co mówią politycy. Zatem specjalnie dla tych, którzy jeszcze wierzą, że polityka to działanie, a nie gadanie – prawidłowa odpowiedź.
Wszystkie teksty zamieszczone powyżej są autentyczne. Pochodzą z branżowego pisma „Rynek Zdrowia”, a ich autorką jest ówczesna minister zdrowia Ewa Kopacz. Nie! Nie żebym chciał się pastwić akurat nad panią marszałek. Jest ofiarą zgooglowania hasła „Platforma o in vitro” i pierwszych linków wyrzucanych przez bezlitosny produkt Google International Corporation. Ewa Kopacz nie naopowiadała w tej sprawie Polakom ani więcej, ani mniej niż jej partyjni koledzy. Właściwie można by powiedzieć, że jest typową egzemplifikacją metody, jaką Platforma z upodobaniem stosuje w tematach trudnych, głośnych i gwarantujących awanturę w mediach. Stosując polszczyznę powszechnie zrozumiałą, jest klasyczną wrzutką i przykrywką. Tak urokliwie, a wdzięcznie krytykowaną przez PO, kiedy partia Kaczyńskiego stosowała ją za swoich rządów średnio dwa razy na tydzień.
To, co w tej sprawie Platformie wychodzi najlepiej, to dyskusja o in vitro. Gdyby partia Tuska chciała ten problem rzeczywiście rozwiązać, zrobiłaby to trzy miesiące po objęciu władzy. Czyli wtedy, kiedy po raz pierwszy obiecaliście, panie i panowie, załatwienie tej sprawy. Ponieważ nie podejrzewam żadnego polityka aż o taki brak rozumu, przyjmuję, że politycy PO chcieli eksploatować temat rok lub dwa. Dochodzimy zatem do 2010. OK. Dołóżmy roczny bonus i wychodzi nam 2010. Czyli czas, w którym minister zdrowia Ewa Kopacz udziela wspomnianego wywiadu. Ale tu się kończy i wyrozumiałość, i poczucie obciachu. Przepisy podobno gotowe, rozwiązania też, tylko decyzji brak. Kpina? A gdzie tam! Przecież za rok wybory, temat drażliwy, kwestia poważna, więc i czas na odpowiedzialne decyzje potrzebny. To pod dywan z tym! Wrócimy, jak klimat będzie bardziej przyjazny.
W imieniu tych, którzy w in vitro widzą szansę na miłość, rodzicielstwo i szczęście małej istoty, która pojawi się w ich życiu i zmieni je na lepsze, mam wielką prośbę. Panie i panowie, skończcie ściemnianie i igranie z uczuciami i pragnieniami tysięcy ludzi. Miejcie odrobinę przyzwoitości i jeśli nie potraficie się zdecydować od pięciu lat, o co wam chodzi, to nie zawracajcie głowy. I na kolejne pytanie dociekliwego reportera odpowiedzcie po prostu: „Nie stać nas na podjęcie jakiejkolwiek decyzji. Proszę zapomnieć o tej sprawie”. Niech wam zniknie z twarzy ta udawana troska. Bo i temat zbyt poważny, i z was zbyt kiepscy aktorzy, i spektakl już dawno powinien być zdjęty z afisza.