ATAK faszyzmu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rozmowa z gen. ALBERTEM MAKASZOWEM
Witold Laskowski: - Wielu pańskich zwolenników twierdzi, że panujące w dzisiejszej Rosji podziały wyznaczają różnice narodowościowe.
Albert Makaszow: - Oczywiście. Jak może być inaczej, jeśli 80 proc. tych, którzy zasiadają dzisiaj na Kremlu, to ludzie narodowości żydowskiej. Również środkami masowego przekazu zawładnął jeden naród. W bankach kontrolę nad 70-80 proc. rosyjskiego kapitału przejęli przedstawiciele tej samej nacji. Przy czym to nie są moje wyliczenia. To wszystko ujawnili oni sami. Nic dziwnego, że w tej sytuacji każdy normalny człowiek - robotnik, inteligent, żołnierz - zadaje sobie pytanie, co się dzieje. To oczywiste, że dzisiaj walka klasowa pokrywa się z walką narodowo-wyzwoleńczą.
- Jak pan rozumie walkę klasową w realiach końca XX w.?
- Jeśli przepaść dzieląca biednych i bogatych jest tak wielka jak u nas, a oligarchowie nie chcą się dzielić swoimi dochodami, to musi do niej dojść.
- Co - pańskim zdaniem - czeka w związku z tym Rosję w najbliższym czasie?
- W XVII w. Kuźma Minin, wzywając kniazia Pożarskiego do walki z polskimi najeźdźcami, którzy siedzieli na Kremlu, krzyczał: "Wygonimy Żydów!". Widzi pan, jaki jest splot okoliczności. Ja nic nie mam przeciwko Polakom. Służyłem w NRD. Miałem stałą przepustkę do Polski. Piliśmy z Polakami, polowaliśmy i zajmowaliśmy się tym, co przystoi młodym mężczyznom. A teraz Rosja wyzwoli się ze zbędnego balastu i znów będzie wielkim państwem i wielkim narodem. Ja rozumiem, że Polacy bardzo przeżywają wszystko, co się u nas dzieje, i mogę powiedzieć, że Rosja nie wyjdzie poza swoje granice. Daj nam Boże, żebyśmy zagospodarowali swoje pustynie, błota i stepy. Ta zmiana w świadomości Rosjan już nastąpiła.
- Wielu Rosjan uważa, że państwu potrzebna jest silna, niemal autorytarna władza...
- Rosja potrzebuje normalnej władzy. Nie żadnej żelaznej ręki, tylko uczciwych rządzących. Dzisiaj w Rosji władzę sprawują oszuści. A ja ich wszystkich, począwszy od Gorbaczowa, nazywam "Żydami". Najbliższe wybory do Dumy wygrają partie z hasłami narodowo-patriotycznymi. Nikt nie będzie głosował na demokratów, bo słowo "demokrata" stało się obraźliwe. Nikt też nie zagłosuje na cudzoziemców i kosmopolitów. Ci, co teraz rządzą na Kremlu, od siedmiu lat przeprowadzają reformy i w rezultacie cały naród popadł w nędzę. Jeśli bogato żyje 5 proc. społeczeństwa, to nie jest to jeszcze cały naród. Zwłaszcza że te 5 proc. ma podwójne obywatelstwo. A kiedy już w wyniku demokratycznych wyborów zdobędziemy władzę, będziemy mogli jej potem bronić wszelkimi sposobami.
- Jak się pan odnosi do faktu, że Polska wstępuje do NATO?
- Popełniacie błąd, ale to wasza sprawa. Oddajecie dzisiaj NATO lotniska zbudowane wspólnie ze Związkiem Radzieckim. Stacjonować tam będą bombowce, w których zasięgu znajdzie się Wołga. I w ten sposób wasze lotniska wchodzą w strefę naszego planowania strategicznego. Ale powtarzam, to wasza sprawa. My, Rosjanie, w przyszłym stuleciu nie będziemy rysować map sięgających do kanału La Manche i Oceanu Indyjskiego. Musimy się zająć własnymi problemami.


Gmach Dumy Państwowej. W niewielkim gabinecie na dziesiątym piętrze stoją trzy biurka. Na największym leży sterta gazet i broszur o tzw. narodowo-patriotycznej orientacji. W "Russkich Wiedomostiach" na pierwszej stronie wielką czcionką wydrukowano cytat: "Czas wygnać wszystkich Żydów z Rosji". I podpis: generał Makaszow. Albert Michajłowicz Makaszow wsławił się jeszcze w 1993 r. W czasie puczu Ruckiego i Chasbułatowa dowodził nieudanym szturmem rebeliantów na gmachy telewizji Ostankino. W Dumie jest deputowanym frakcji Komunistycznej Partii Rosji. Prokuratura wytoczyła mu sprawę karną. Na jednym z "patriotycznych" wieców generał wypowiedział słowa, które poruszyły cały świat: "Każdy z nas zabierze z sobą na tamten świat dziesięciu Żydów". Makaszowowi zarzucono nawoływanie do rozruchów na tle narodowościowym. Makaszow: "Podniesiono wielki szum wokół jednego mojego zdania wypowiedzianego na wiecu. Ale nikt nie wie, o co tak naprawdę chodziło. W rzeczywistości grożono mi fizyczną rozprawą. Nie wymieniłem z nazwiska tych, którzy mi grozili, ale to są ludzie zasiadający dzisiaj na Kremlu, w rządzie, w środkach masowego przekazu i w zarządach banków. Nazwałem ich Żydami. Słowo ťŻydŤ oznacza u nas niekoniecznie Izraelczyka. Mówiłem o złych ludziach - krwiopijcach, złodziejach, bankierach. To właśnie ich u nas w narodzie zwykło się nazywać Żydami. A ci, którzy się wystraszyli albo którym to było na rękę, natychmiast przenieśli te słowa na wszystkich Żydów. Po prostu głośno powiedziałem to, co prości ludzie mówią na bazarach, w pracy, w kolejkach".
Więcej możesz przeczytać w 8/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.