Lider Wolnych Konopi: my trafiamy do aresztu, a handlarze narkotyków – nie

Lider Wolnych Konopi: my trafiamy do aresztu, a handlarze narkotyków – nie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Andrzej Dołecki (fot. http://wolnekonopie.org) 
– Osoba, która zeznała, że sprzedała mi marihuanę ma zarzut posiadania, a ja jako kupujący mam zarzut „wprowadzania w obrót” – zauważa z przekąsem w pierwszym wywiadzie udzielonym po wyjściu z aresztu Andrzej Dołecki, lider Wolnych Konopi.
Amelia Panuszko, Wprost.pl: Wczoraj wieczorem został pan wypuszczony z aresztu. Dlaczego pan tam w ogóle trafił?

Andrzej Dołecki: Sprawa jest w toku i nie o wszystkim mogę mówić. Do aresztu trafiłem w maju. Postawiono mi zarzut, na podstawie zeznań dwóch osób, które stwierdziły, że w okresie od listopada 2011 do marca 2012 kupiłem marihuanę. Te właśnie zeznania posłużyły prokuraturze do wystąpienia o tymczasowe aresztowanie.

Obciążają pana wyłącznie zeznania jednej osoby? Nie złapano pana na gorącym uczynku?

Nie, nic też wcześniej przy mnie nie znaleziono. Nie przedstawiono mi też żadnych innych dowodów oprócz zeznań tej jednej osoby, która twierdzi, że sprzedawała mi marihuanę.

To jaki pan usłyszał zarzut? Sprzedaż czy posiadanie narkotyków?

Sprawa jest o tyle ciekawa, że osoba, która zeznała, iż sprzedała mi tę marihuanę ma zarzut posiadania, a ja - jako kupujący - mam zarzut „wprowadzania w obrót”.

Coś się chyba prokuratorom pomyliło?

Na to wygląda.

Jedno obciążające zeznanie, bez żadnych dodatkowych dowodów to trochę mało – dlaczego, pana zdaniem, prokuraturze w pana przypadku to wystarczyło?

Na pewno nie jest to zwykła sprawa. Nie bez powodu wydział stołecznej Policji, a w nim pion do zwalczania zorganizowanych grup przestępczych narkotykowych (wydział przestępczości narkotykowej), od jakiegoś czasu się nami interesują. Zaczęło się to od blokowania Marszy Wolnych Konopi przez stołeczny ratusz i prezydent Hannę Gronkiewicz-Waltz. Wystąpiliśmy wtedy na drogę prawną i w Trybunale Konstytucyjnym wygraliśmy. Trybunał w trybie nakazowym dopuścił nasze marsze. Ale od tego czasu zaczęły się nasze problemy z policją.

Nie ma pan już dość?

Mam trochę dość. Ale mam też świadomość tego, że jak my to odpuścimy to kolejne dziesiątki tysięcy ludzi zostaną poszkodowani przez tę ustawę. Karalność za posiadanie każdej ilości narkotyku wprowadzono w 2000 r. pod hasłem ułatwienia ścigania handlarzy narkotyków. Jednak kiedy po 10 latach podsumowano skutki, to okazało się, że za posiadanie narkotyków skazuje się teraz siedemnastokrotnie więcej osób, niż za handel. Jest to absurd z którym należy walczyć.