Prawo prasowe zmienione - koniec z odpowiedziami w mediach

Prawo prasowe zmienione - koniec z odpowiedziami w mediach

Dodano:   /  Zmieniono: 
Z Prawa prasowego znika instytucja odpowiedzi (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
Sejm uchwalił przygotowaną przez Senat nowelizację Prawa prasowego. Zakłada ona pozostawienie sprostowań, jako jedynej formy reakcji na publikację. Nie przewiduje zaś odpowiedzi, jako sposobu odniesienia się do zamieszczonego materiału dziennikarskiego.
Za nowelizacją głosowało 308 posłów, żaden nie był przeciw, a 136 wstrzymało się od głosu. Według wcześniejszych przepisów redaktor naczelny pisma był obowiązany do opublikowania na wniosek zainteresowanej osoby "rzeczowego i odnoszącego się do faktów wiadomości nieprawdziwej lub nieścisłej" sprostowania albo odpowiedzi "na stwierdzenie zagrażające dobrom osobistym". Za uchylanie się od ich publikacji groziła kara grzywny lub ograniczenia wolności.

Trybunał poprawia prawo

W grudniu 2010 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepisy te nie precyzują, czym jest sprostowanie, a czym odpowiedź, wobec czego decyzję musi podejmować sam redaktor naczelny, a to stawia go w sytuacji, która "nie jest dla niego przewidywalna". Trybunał uznał, że takie przepisy są niekonstytucyjne. Zakwestionowane przepisy straciły moc 14 czerwca. Od tej pory osobom, którym odmówiono publikacji, pozostaje wyłącznie powództwo cywilne o ochronę dóbr osobistych (np. z żądaniem przeprosin za nieprawdziwe fakty na swój temat) lub prywatny akt oskarżenia o zniesławienie w mediach (art. 212 Kodeksu karnego przewiduje za to do roku więzienia). Z inicjatywą nowelizacji Prawa prasowego Senat wystąpił pod koniec maja.

Posłowie przyjęli też zgłoszone przez Iwonę Śledzińską-Katarasińską z PO poprawki. Przewidują one m.in., że sprostowanie powinno być nadesłane w ciągu 21 dni od dnia publikacji, do której się odnosi (projekt senacki dawał na to 14 dni). Zniesione zostało też odniesienie do Prawa pocztowego - MSZ zwróciło uwagę, że obowiązuje ono tylko na terenie Polski, przez co poszkodowani mogliby być obywatele innych krajów UE, wysyłający sprostowanie za pośrednictwem tamtejszych operatorów pocztowych. Wprowadzono też modyfikacje redakcyjne. Sejm przyjął też w głosowaniu wniosek mniejszości, który zakłada obowiązek publikacji sprostowania w internecie w terminie 3 dni roboczych. Posłowie odrzucili natomiast zgłoszoną przez PiS poprawkę, określającą wysokość opłaty za wniesienie sprawy do sądu na 100 zł.

Sprostowania tylko rzeczowe

Uchwalona nowelizacja przewiduje pozostawienie sprostowań, a likwidację odpowiedzi jako formy reakcji na publikacje. Zgodnie z przyjętą definicją musiałoby ono być "rzeczowe i odnoszące się do faktów". Nie mogłoby ono przekraczać dwukrotnej objętości fragmentu materiału prasowego, którego dotyczy, ani zajmować więcej niż dwukrotność czasu antenowego, jaki zajmował dany fragment przekazu medialnego. Sprostowanie powinno zostać nadane w placówce pocztowej lub złożone na piśmie w siedzibie redakcji. Sprostowanie miałoby być opublikowane w tym samym dziale, taką samą czcionką, pod równie widocznym tytułem "Sprostowanie", co materiał prasowy, którego dotyczy, a w przypadku przekazu radiowego lub telewizyjnego - być wyraźnie zapowiedziane oraz nastąpić w przekazie tego samego rodzaju i o tej samej porze. Tekstu sprostowania nie można komentować w tym samym numerze pisma czy tego samego dnia w przekazie elektronicznym. Nie wykluczałoby to jednak "prostej zapowiedzi polemiki lub wyjaśnień".

Na mocy wyroku TK w połowie czerwca straciły moc także sankcje karne za uchylanie się od opublikowania sprostowania. Nowelizacja przyjęta przez Sejm przewiduje, że jeżeli redaktor naczelny odmówi opublikowania sprostowania albo nie ukaże się ono w terminie, zainteresowana osoba będzie mogła w ciągu roku od publikacji wytoczyć powództwo o sprostowanie. Sprawy w ciągu 30 dni rozpoznawałby sąd okręgowy, właściwy ze względu na siedzibę redakcji. Od jego wyroku przysługiwałaby apelacja, którą sąd drugiej instancji rozpoznawałby także w ciągu 30 dni. Od wyroku sądu drugiej instancji nie przysługiwałaby skarga kasacyjna.

PAP, arb