Związek Artystów Polskich: chcieliśmy być tacy jak Andrzej Łapicki

Związek Artystów Polskich: chcieliśmy być tacy jak Andrzej Łapicki

Dodano:   /  Zmieniono: 
Andrzej Łapicki (fot.Mariusz Kubik) 
Odchodzi niezwykła postać polskiej kultury, jeden z idoli kilku pokoleń widzów, a dla mojej generacji jeden z najważniejszych przewodników w zawodzie - mówił prezes Związku Artystów Scen Polskich Olgierd Łukaszewicz podczas uroczystości pogrzebowych Andrzeja Łapickiego.

Urna z prochami wybitnego aktora spoczęła w grobie rodzinnym na warszawskich Powązkach. Artysta zmarł 21 lipca w swoim domu w Warszawie. Miał prawie 88 lat.

Mówiąc o Łapickim Łukaszewicz podkreślił, że odchodzi on wraz z pokoleniem Kolumbów, inteligentów, powstańców warszawskich, pokoleniem, które odbudowywało Warszawę ze zgliszczy wojennych. - Odchodzi aktor, widzimy dziś coraz wyraźniej, wraz z pokoleniem artystów, którzy zaufali słowu. Dla niego teatr był domem literatury, a sceniczny bohater figurą wyobraźni - zaznaczył.

- Wszyscy, którzy go wspominamy, my, którzy mianujemy się jego przyjaciółmi i ci, którzy go naprawdę kochali, i ci, którzy go nie lubili, ci, którzy mu zazdrościli i ci, którzy kpili nawet z Andrzeja, wszyscy mamy prawo do nazwania siebie przyjaciółmi Andrzeja Łapickiego. Dlatego, że zawsze był krok przed nami, zawsze był o ten jeden krok lepszy, chcieliśmy być tacy, jak on - powiedział dyrektor artystyczny Teatru Narodowego Jan Englert.

Przypomniał, że 5 września Łapicki miał rozpocząć próby w Teatrze Narodowym do przedstawienia pt. "Fredraszek". "Kochał Fredrę. - Z myślą o nim szykowaliśmy przedstawienie. Miał zagrać hrabiego Aleksandra Fredrę, a tak naprawdę miał grać siebie. Miał być sobą mówiącym tekstem Aleksandra Fredry. Dzwonił do mnie w ostatnich miesiącach często pytając jak się posuwają prace. Nie będę ukrywał, że przemawiam m.in. dlatego, że zobowiązał mnie do tego. W jednej z ostatnich rozmów powiedział mi, że muszę przemówić na jego pogrzebie. Więc przemawiam - powiedział Englert.

- Chcę powiedzieć tekst, który miał mówić Andrzej w przedstawieniu "Fredraszek"(...) Brzmiał tak: "Pod koniec życia, po co grzebiesz w swojej przeszłości. Co tam znajdziesz? Na prawej drodze ciernie, obok nadziei zwątpienie, obok szczęścia troski, teraz noc. O zachodzie słońca kwiaty najwonniejsze. Cienie wydłużają się, zarysy świata nikną powoli. Nie strach umrzeć, strach umierać". Andrzej umarł we śnie. Mam nadzieję, że mu się pięknie śniło - zaznaczył.

PAP, md