Żyjemy w kraju, w którym wiele rzeczy jest brudnych jak trampki bezdomnego w kolejce po jabola. Państwowy Zakład Higieny przeprowadził kontrolę i upublicznił wstrząsające dane. Okazuje się, że oprócz miejsc tradycyjnie brudnych i zaśmieconych, takich jak pociągi PKP, szalety miejskie, umysły celebrytów czy parówki z dyskontu, niesamowicie brudna jest też polityka krajowa. Dowodem na to nepotyzm i korupcja klasy rządzącej ujawniona przy okazji afery taśmowej.
O ile z wysprzątaniem szaletu można poradzić sobie szybko, o tyle z wyczyszczeniem brudnych układów nie pójdzie już tak łatwo. Instytut higieniczny przerażony skalą zanieczyszczeń i warstwą brudu w polskim życiu politycznym zaleca mycie układów proszkiem, szorowanie polityki PO i PSL mydłem i codzienne płukanie kolesiostwa w wodzie z płynem do mycia naczyń krwionośnych. Wszystkie te zabiegi służyć mają zapobieganiu infekcji, choć zdaniem wielu lekarzy jest już za późno, gdyż spora część polityków ma do czynienia nie tylko z brudną polityką, lecz także z brudnymi pieniędzmi, które są w obiegu i zarażają całe partie oraz spółki skarbu państwa.
Dzięki działaniom kontrolnym instytutu wyszło na jaw, że w Polsce czyste nie są już nawet intencje, a jedynie czysta pozostaje frajda. Czystą frajdę wybrał zmęczony brudną polityką poseł Solidarnej Polski Mieczysław Golba. Jak ujawniła jedna z gazet, poseł Golba gra na perkusji w zespole rockowym, który mieląc przeboje Budki Suflera i Lady Pank produkuje się na lokalnych festynach. Rozczarowany do brudnego świata polityki poseł Ziobry zastanawia się nad zostaniem zawodowym muzykiem. Im mniejsze poparcie ma partia ziobrystów, tym łysiejący Golba radośniej udaje się na koncerty. Tylko czekać, kiedy ten były pisowiec rzuci politykę i przejdzie na muzyczne zawodowstwo. Zrobi sobie tatuaże, przekłuje uszy, przywdzieje glany i skórę z ćwiekami, zacznie brać narkotyki, a w finale rozpije się jak prawdziwy rockman i porzuci rodzinę dla cycastej blondyny lat 17. Ucieczka od brudnej polityki w czystą frajdę grania koncertów to być może dobry pomysł na uzdrowienie sceny politycznej. Oto proponowany skład punkowego zespołu Destrukcja podczas trasy „Sick and Destroy”: lider Donald Tusk na gitarze i wokalu (bo potrafi ładnie kłamać w wywiadach i przeciągać strunę), Jan Vincent-Rostowski na perkusji (bo lubi nadawać rytm i walić na odlew adwersarzy), Jacek Cichocki na klawiszach (bo jako szef bezpieki lubi mieć je pod ręką), Waldemar Pawlak na basie (bo to najbardziej ludowy instrument), a Joanna Mucha na wokalu w chórkach (bo ma najładniejsze nogi z całej załogi). Co ciekawe, zdaniem wielu badaczy muzycznych ten zespół hałasuje i nagrywa w Polsce już od dłuższego czasu. Może pora na tournée zagraniczne, a my sobie wybierzemy jakiś nowy zespół?
O ile z wysprzątaniem szaletu można poradzić sobie szybko, o tyle z wyczyszczeniem brudnych układów nie pójdzie już tak łatwo. Instytut higieniczny przerażony skalą zanieczyszczeń i warstwą brudu w polskim życiu politycznym zaleca mycie układów proszkiem, szorowanie polityki PO i PSL mydłem i codzienne płukanie kolesiostwa w wodzie z płynem do mycia naczyń krwionośnych. Wszystkie te zabiegi służyć mają zapobieganiu infekcji, choć zdaniem wielu lekarzy jest już za późno, gdyż spora część polityków ma do czynienia nie tylko z brudną polityką, lecz także z brudnymi pieniędzmi, które są w obiegu i zarażają całe partie oraz spółki skarbu państwa.
Dzięki działaniom kontrolnym instytutu wyszło na jaw, że w Polsce czyste nie są już nawet intencje, a jedynie czysta pozostaje frajda. Czystą frajdę wybrał zmęczony brudną polityką poseł Solidarnej Polski Mieczysław Golba. Jak ujawniła jedna z gazet, poseł Golba gra na perkusji w zespole rockowym, który mieląc przeboje Budki Suflera i Lady Pank produkuje się na lokalnych festynach. Rozczarowany do brudnego świata polityki poseł Ziobry zastanawia się nad zostaniem zawodowym muzykiem. Im mniejsze poparcie ma partia ziobrystów, tym łysiejący Golba radośniej udaje się na koncerty. Tylko czekać, kiedy ten były pisowiec rzuci politykę i przejdzie na muzyczne zawodowstwo. Zrobi sobie tatuaże, przekłuje uszy, przywdzieje glany i skórę z ćwiekami, zacznie brać narkotyki, a w finale rozpije się jak prawdziwy rockman i porzuci rodzinę dla cycastej blondyny lat 17. Ucieczka od brudnej polityki w czystą frajdę grania koncertów to być może dobry pomysł na uzdrowienie sceny politycznej. Oto proponowany skład punkowego zespołu Destrukcja podczas trasy „Sick and Destroy”: lider Donald Tusk na gitarze i wokalu (bo potrafi ładnie kłamać w wywiadach i przeciągać strunę), Jan Vincent-Rostowski na perkusji (bo lubi nadawać rytm i walić na odlew adwersarzy), Jacek Cichocki na klawiszach (bo jako szef bezpieki lubi mieć je pod ręką), Waldemar Pawlak na basie (bo to najbardziej ludowy instrument), a Joanna Mucha na wokalu w chórkach (bo ma najładniejsze nogi z całej załogi). Co ciekawe, zdaniem wielu badaczy muzycznych ten zespół hałasuje i nagrywa w Polsce już od dłuższego czasu. Może pora na tournée zagraniczne, a my sobie wybierzemy jakiś nowy zespół?
Więcej możesz przeczytać w 31/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.