"Nie jesteśmy firmą szwajcarską, nie jesteśmy firmą szwedzką, jesteśmy międzynarodowym koncernem, którego zarząd ma siedzibę w Zurychu" - powtarzają pracownicy ABB. Prawie 200 tys. ludzi w stu państwach świata pracuje dla ABB, a w radzie nadzorczej szwedzko-szwajcarskiej grupy przemysłowej zasiadają Niemcy, Szwedzi, Szwajcarzy, Japończyk, Argentyńczyk, Amerykanin oraz Irlandczyk. Dotychczas na światowych giełdach notowane były dwie firmy: ABB Szwecja i ABB Szwajcaria. Od 4 lutego 1999 r. na wszystkich parkietach jest jeden koncern - ABB.
W 1987 r. szwedzka grupa ASEA AB of Vasteras i szwajcarski koncern BBC Brown Boveri Ltd. of Baden połączyły swoje kapitały, tworząc grupę przemysłową, w której obaj partnerzy mają po
50 proc. udziałów. Już po dwóch latach w skład grupy ABB wchodziło ponad 40 firm działających w Europie, Ameryce Północnej i Azji. W 1990 r. rozpoczęła się ekspansja ABB w Europie Środkowej i Wschodniej. Rok później pracownikami koncernu było ponad 10 tys. Polaków, Czechów i mieszkańców b. NRD. W następnych latach szefowie ABB kontynuowali strategię "trzech nóg", polegającą na ekspansji w Europie, Ameryce Północnej oraz Azji. Stan posiadania koncernu w Europie Wschodniej i Środkowej zwiększył się do 30 firm, w których znalazło pracę ponad 20 tys. osób. W tym samym czasie zarząd korporacji o 14 tys. osób zmniejszył zatrudnienie w swoich amerykańskich i europejskich fabrykach. W pierwszej połowie lat 90. obiektem szczególnego zainteresowania szefów firmy stały się państwa azjatyckie, głównie w basenie Pacyfiku. W ciągu roku dla ABB zaczęło pracować ponad 30 tys. Azjatów.
Globalne koncerny natychmiast odczuwają wszelkie wahania koniunktury w różnych częściach świata. Na ubiegłorocznych wynikach finansowych ABB swe piętno odcisnął azjatycki kryzys; obroty grupy w tej części świata zmniejszyły się aż o 49 proc. Największy udział w ubiegłorocznych zyskach koncernu mają przedsiębiorstwa działające w Szwecji, Norwegii, USA, Szwajcarii oraz Polsce.
Globalne koncerny natychmiast odczuwają wahania koniunktury w różnych częściach świata
Międzynarodowe firmy bardzo szybko przemieszczają kapitał w poszukiwaniu najkorzystniejszych warunków inwestycji i najlepszych rynków zbytu. "Zamknięcie w 1998 r. kilku zakładów produkcyjnych było zgodne z planem restrukturyzacji" - powiedział w trakcie konferencji prasowej szef ABB Goran Lindahl. Prowadzona od 1997 r. restrukturyzacja kosztowała dotychczas 866 mln USD. W jej ramach zlikwidowano regionalne dyrekcje oraz utworzono nowe działy dystrybucji, automatyzacji, a także departamenty zajmujące się przetwórstwem ropy, gazu i produktów chemicznych. Nowe działy wyznaczają kierunki rozwoju koncernu i wskazują przyszłe obszary inwestowania.
Restrukturyzacja światowego giganta nie musi się łączyć jedynie z kosztami. Sprzedaż "niepotrzebnych" działów lub likwidacja nierentownych sfer działal- ności może przynieść duże profity. W 1998 r. szefowie koncernu postanowili sprzedać niemiecko-amerykańskiej grupie przemysłowej DaimlerChrysler swoje udziały w spółce transportowej Adtranz. Dzięki tej operacji na konto ABB wpłynęło 472 mln USD. W 1995 r. koncern zdecydował się rozszerzyć swoją działalność i zainteresował się m.in. produkcją środków transportu. Wspólnie z Daimler-Benz AG utworzono wówczas spółkę joint venture Adtranz. Ponieważ wspólne przedsięwzięcie nie przynosiło spodziewanych zysków, szefowie ABB wycofali się z tej działalności.
W tym roku zarząd koncernu zamierza zamknąć kolejnych dziesięć zakładów produkcyjnych, głównie w państwach Europy Zachodniej. Oznacza to zwolnienie pracowników w jednej części świata i przyjęcie do pracy nowych na innych kontynentach. Kapitał ABB wędruje na Bliski Wschód i do Afryki, gdyż - zdaniem kierownictwa grupy - powstają tam najlepsze warunki do inwestowania oraz potencjalnie największy rynek dla ich produktów. Już w ubiegłym roku wartość wszystkich zamówień, jakie napłynęły z tej części świata, wzrosła o 33 proc. "Największe nadzieje wiążemy jednak z rynkiem chińskim - stwierdził prezes Lindahl. - Warto również cierpliwie czekać i obserwować rozwój wydarzeń w Rosji; to jest kraj o ogromnych zasobach surowcowych i dlatego jest obiektem zainteresowania wielu megakoncernów". Eksperci ABB szacują, że zwiększenie od 1 do 10 proc. udziału w globalnym rynku w poszczególnych sferach aktywności firmy wymaga zainwestowania od 15 mld USD do 125 mld USD. ABB coraz bardziej interesuje się rynkami finansowymi. Kapitały grupy "pracują" w funduszach inwestycyjnych, ubezpieczeniach, funduszach leasingowych itp. Ubiegłoroczne obroty jej sektora finansowego wyniosły 860 mln USD. Koncern pośredniczy także w zdobywaniu gotówki i kredytów dla swoich klientów.
Jedną z przyczyn powstawania globalnych koncernów są ogromne wydatki na prace naukowo-badawcze. W 1998 r. ABB wydało na ten cel ponad 2,5 mld USD, czyli dwukrotnie więcej niż w pierwszym roku swojej działalności. Ponad 20 tys. naukowców i inżynierów pracuje w dziewięciu ośrodkach badawczych w Stanach Zjednoczonych, Niemczech, Szwecji, Szwajcarii, Finlandii, Norwegii i we Włoszech. Trzy lata temu takie centrum utworzono w Krakowie.
W 1987 r. szwedzka grupa ASEA AB of Vasteras i szwajcarski koncern BBC Brown Boveri Ltd. of Baden połączyły swoje kapitały, tworząc grupę przemysłową, w której obaj partnerzy mają po
50 proc. udziałów. Już po dwóch latach w skład grupy ABB wchodziło ponad 40 firm działających w Europie, Ameryce Północnej i Azji. W 1990 r. rozpoczęła się ekspansja ABB w Europie Środkowej i Wschodniej. Rok później pracownikami koncernu było ponad 10 tys. Polaków, Czechów i mieszkańców b. NRD. W następnych latach szefowie ABB kontynuowali strategię "trzech nóg", polegającą na ekspansji w Europie, Ameryce Północnej oraz Azji. Stan posiadania koncernu w Europie Wschodniej i Środkowej zwiększył się do 30 firm, w których znalazło pracę ponad 20 tys. osób. W tym samym czasie zarząd korporacji o 14 tys. osób zmniejszył zatrudnienie w swoich amerykańskich i europejskich fabrykach. W pierwszej połowie lat 90. obiektem szczególnego zainteresowania szefów firmy stały się państwa azjatyckie, głównie w basenie Pacyfiku. W ciągu roku dla ABB zaczęło pracować ponad 30 tys. Azjatów.
Globalne koncerny natychmiast odczuwają wszelkie wahania koniunktury w różnych częściach świata. Na ubiegłorocznych wynikach finansowych ABB swe piętno odcisnął azjatycki kryzys; obroty grupy w tej części świata zmniejszyły się aż o 49 proc. Największy udział w ubiegłorocznych zyskach koncernu mają przedsiębiorstwa działające w Szwecji, Norwegii, USA, Szwajcarii oraz Polsce.
Globalne koncerny natychmiast odczuwają wahania koniunktury w różnych częściach świata
Międzynarodowe firmy bardzo szybko przemieszczają kapitał w poszukiwaniu najkorzystniejszych warunków inwestycji i najlepszych rynków zbytu. "Zamknięcie w 1998 r. kilku zakładów produkcyjnych było zgodne z planem restrukturyzacji" - powiedział w trakcie konferencji prasowej szef ABB Goran Lindahl. Prowadzona od 1997 r. restrukturyzacja kosztowała dotychczas 866 mln USD. W jej ramach zlikwidowano regionalne dyrekcje oraz utworzono nowe działy dystrybucji, automatyzacji, a także departamenty zajmujące się przetwórstwem ropy, gazu i produktów chemicznych. Nowe działy wyznaczają kierunki rozwoju koncernu i wskazują przyszłe obszary inwestowania.
Restrukturyzacja światowego giganta nie musi się łączyć jedynie z kosztami. Sprzedaż "niepotrzebnych" działów lub likwidacja nierentownych sfer działal- ności może przynieść duże profity. W 1998 r. szefowie koncernu postanowili sprzedać niemiecko-amerykańskiej grupie przemysłowej DaimlerChrysler swoje udziały w spółce transportowej Adtranz. Dzięki tej operacji na konto ABB wpłynęło 472 mln USD. W 1995 r. koncern zdecydował się rozszerzyć swoją działalność i zainteresował się m.in. produkcją środków transportu. Wspólnie z Daimler-Benz AG utworzono wówczas spółkę joint venture Adtranz. Ponieważ wspólne przedsięwzięcie nie przynosiło spodziewanych zysków, szefowie ABB wycofali się z tej działalności.
W tym roku zarząd koncernu zamierza zamknąć kolejnych dziesięć zakładów produkcyjnych, głównie w państwach Europy Zachodniej. Oznacza to zwolnienie pracowników w jednej części świata i przyjęcie do pracy nowych na innych kontynentach. Kapitał ABB wędruje na Bliski Wschód i do Afryki, gdyż - zdaniem kierownictwa grupy - powstają tam najlepsze warunki do inwestowania oraz potencjalnie największy rynek dla ich produktów. Już w ubiegłym roku wartość wszystkich zamówień, jakie napłynęły z tej części świata, wzrosła o 33 proc. "Największe nadzieje wiążemy jednak z rynkiem chińskim - stwierdził prezes Lindahl. - Warto również cierpliwie czekać i obserwować rozwój wydarzeń w Rosji; to jest kraj o ogromnych zasobach surowcowych i dlatego jest obiektem zainteresowania wielu megakoncernów". Eksperci ABB szacują, że zwiększenie od 1 do 10 proc. udziału w globalnym rynku w poszczególnych sferach aktywności firmy wymaga zainwestowania od 15 mld USD do 125 mld USD. ABB coraz bardziej interesuje się rynkami finansowymi. Kapitały grupy "pracują" w funduszach inwestycyjnych, ubezpieczeniach, funduszach leasingowych itp. Ubiegłoroczne obroty jej sektora finansowego wyniosły 860 mln USD. Koncern pośredniczy także w zdobywaniu gotówki i kredytów dla swoich klientów.
Jedną z przyczyn powstawania globalnych koncernów są ogromne wydatki na prace naukowo-badawcze. W 1998 r. ABB wydało na ten cel ponad 2,5 mld USD, czyli dwukrotnie więcej niż w pierwszym roku swojej działalności. Ponad 20 tys. naukowców i inżynierów pracuje w dziewięciu ośrodkach badawczych w Stanach Zjednoczonych, Niemczech, Szwecji, Szwajcarii, Finlandii, Norwegii i we Włoszech. Trzy lata temu takie centrum utworzono w Krakowie.
Więcej możesz przeczytać w 9/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.