- Od czasu gdy Sudan i Sudan Południowy stały się niezależnymi państwami ich los i przyszłość są nierozerwalnie połączone - powiedziała Clinton. Krótka wizyta sekretarz stanu przypadła w niecały miesiąc po obchodach pierwszej rocznicy niepodległości Sudanu Południowego; oddzielił się on od Północy na mocy porozumień pokojowych, które w 2005 roku zakończyły ponad 22-letnią wojnę domową. Stany Zjednoczone brały czynny udział w negocjacjach pokojowych.
Separacja pozbawiła Sudan ropy
W wyniku separacji Południa w lipcu 2011 roku Północ straciła niemal trzy czwarte zasobów ropy naftowej, której dzienna produkcja wynosiła ok. 500 tys. baryłek. Sekretarz stanu w rozmowie z mediami zaznaczyła, że podstawą rozwiązania konfliktu jest porozumienie w sprawie podziałów zysków z ropy. Chcemy, by ropa popłynęła - powiedziała. W styczniu rząd w Dżubie, ze względu na nieuregulowane kwestie dotyczące wysokości opłat za korzystanie z rurociągu, który biegnie przez terytorium Północy, postanowił zakręcić kurek z ropą, odcinając dopływ petrodolarów.
Na taki przebieg zdarzeń w marcu Chartum odpowiedział agresją. W rejonach granicznych omal nie doszło do otwartej wojny. Sytuację poważnie skomplikował fakt, że oba Sudany nie wytyczyły jeszcze dokładnych granic państwowych na roponośnych terenach. Obie strony wycofały swoje armie ze spornych terytoriów dopiero pod groźbą sankcji ONZ.
Ultimatum nie pomogło
Unia Afrykańska i ONZ postawiły ultimatum: do 2 sierpnia rozwiązać sporne problemy. Negocjatorom z Dżuby i z Chartumu nie udało się jednak dojść do porozumienia w sprawie demarkacji granic i wysokości opłat za korzystanie z rurociągu. Stanowisko Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie naruszenia terminu ultimatum nie jest jeszcze znane. Podczas negocjacji, które toczą się bezowocnie od trzech miesięcy mediatorzy omawiali głównie kwestie bezpieczeństwa w rejonach granicznych, jednak Północ odrzuciła propozycję utworzenia strefy buforowej na niewytyczonej jeszcze granicy.
W zeszłym tygodniu samolotu Sudanu zrzuciły kolejne bomby na terytorium Południa. Oba kraje oskarżają się również o wspieranie grup rebelianckich. W wojnach domowych między Północą a Południem, które toczyły się przez niemal 40 lat zginęło ponad 2,5 mln ludzi, a 4 mln musiały opuścić domy.
jl, PAP