Do śmierci więźnia doszło w ub. piątek. Mężczyzna - skarżący się na ból w jamie brzusznej - najpierw trafił do tarnowskiego szpitala, a stamtąd na oddział szpitalny krakowskiego aresztu na Montelupich, gdzie zmarł.
- Prowadzimy postępowanie w sprawie o nieumyślne spowodowanie śmierci. W toku postępowania badane są również wątki ewentualnego niedopełnienia obowiązków, pobicia i narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia - powiedziała wiceszefowa Prokuratury Rejonowej Kraków Śródmieście-Zachód Małgorzata Rzytki.
Jak poinformowała, została zlecona sekcja zwłok, której wyniki ukierunkują dalszy tok postępowania, zostaną także przesłuchani świadkowie. Czynności wyjaśniające w sprawie śmierci więźnia i wcześniejszego zajścia między więźniami prowadzi także Okręgowy Inspektorat Służby więziennej w Krakowie.
Jak poinformował rzecznik Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Krakowie kpt. Tomasz Wacławek, Jan M. został przewieziony z Zakładu Karnego w Tarnowie do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego (SOR) w Tarnowie z uwagi na ból w jamie brzusznej. Przyczyną dolegliwości mogło być zdarzenie z 31 lipca, w trakcie którego Jan M. został prawdopodobnie pobity przez współosadzonego z dwuosobowej celi.
Wg rzecznika 2 sierpnia, podczas rozmowy z wychowawcą, Jan M. źle się poczuł. Wezwano pogotowie ratunkowe i przewieziono go na oddział ratunkowy w Tarnowie. Tam wykonano mu niezbędne badania, łącznie z RTG klatki piersiowej i tomografią komputerową jamy brzusznej i miednicy, zalecono również dalsze leczenie zachowawcze w szpitalu więziennym. "Lekarze SOR nie wskazali na konieczność hospitalizacji w tarnowskim szpitalu lub w warunkach intensywnej opieki medycznej" - powiedział rzecznik.
Tego samego dnia wieczorem więzień został przywieziony do aresztu przy ul. Montelupich w Krakowie. Po przyjęciu został przebadany przez lekarza. Jego stan oceniono jako dobry – był z nim kontakt, poruszał się o własnych siłach. Z uwagi na zalecenia lekarzy z SOR Szpitala Wojewódzkiego w Tarnowie został zakwaterowany w szpitalu więziennym na oddziale chirurgii.
- Kilka godzin później - 3 sierpnia podczas apelu porannego - zastępca dowódcy zmiany stwierdził, że Jan M. jest nieprzytomny. Natychmiast powiadomiono lekarza i przystąpiono do reanimacji. Wezwano pogotowie ratunkowe, którego zespół przejął akcję reanimacyjną. Przybyły lekarz pogotowia o godzinie 6.34 stwierdził zgon osadzonego – powiedział rzecznik.
Jan M. odbywał karę dwóch lat pozbawienia wolności m.in. za znęcanie się fizyczne i psychiczne nad rodziną. W marcu 2011 roku został warunkowo zwolniony, ale w maju tego roku ponownie trafił do więzienia, ponieważ sąd odwołał warunkowe zwolnienie m.in. za kolejne awantury. Miał wyjść na wolność w maju przyszłego roku.
ja, PAP