Po 25 miesiącach zespół Antoniego Macierewicza skończył ustalać przyczyny katastrofy smoleńskiej i przedstawił najważniejsze tezy. Według ekspertów zespołu do tragedii doszło w wyniku dwóch wybuchów w powietrzu. Stwierdzono także, iż piloci w ogóle nie zamierzali lądować.
Macierewicz, prezentując ustalenia parlamentarnego zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej, zastrzegł, że 49 tez przez niego przedstawionych nie jest raportem końcowym. - Jesteśmy w połowie prac (dotyczących raportu końcowego - red.). Musi on zostać jeszcze spisany - stwierdził Macierewicz. Jego zdaniem tezy przedstawione przez zespół dają całościowy obraz katastrofy smoleńskiej.
- Od samego początku mieliśmy do czynienia ze współdziałaniem rządu Donalda Tuska z administracją Władimira Putina przeciwko prezydentowi RP - stwierdził poseł PiS. - Kulminacyjnym punktem tego działania było rozdzielenie wizyt (Tuska i Kaczyńskiego w Katyniu - red.), bez tego faktu, bez tego ciągu wydarzeń do tego dramatu by nie doszło. Dysponujemy dziś dowodami, nie hipotezami, na to, żeby taką tezę postawić - zaznaczył Macierewicz.
"Piloci nie zamierzali lądować"
Przewodniczący zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej stwierdził, że nie ma najmniejszych wątpliwości, że piloci Tu-154M w ogóle nie zamierzali lądować. - Nie było takiej intencji, świadczy o tym jednoznacznie trajektoria lotu wyznaczona przez naukowców ze Stanów Zjednoczonych, z dokładnością co do 10 sekund między poszczególnymi punktami: począwszy od 500 metrów wysokości aż do momentu tragedii - powiedział Macierewicz. - Prezydencki samolot nigdy nie zszedł poniżej 18 metrów, nie mógł zatem uderzyć w brzozę - dodał.
Kto jest winny?
Macierewicz przekonywał, że katastrofa prezydenckiego samolotu nie była wynikiem przypadku, a skutkiem dwóch wybuchów, które miały miejsce na pokładzie. - Nie wykazujemy palcem osób, które do tej eksplozji się przyczyniły. Tego jeszcze nie wiemy, tego nie ustaliliśmy - zaznaczył poseł PiS.
Poseł PiS zarzucił szefowi MSZ Radosławowi Sikorskiego, że po katastrofie smoleńskiej rozpowszechniał "rosyjską wersję" według której za tragedię odpowiedzialni byli piloci.
Cały raport na temat katastrofy smoleńskiej ma być gotowy za rok, część poświęcona kwestii technicznej - pod koniec 2012 roku.
ja, TVN24
- Od samego początku mieliśmy do czynienia ze współdziałaniem rządu Donalda Tuska z administracją Władimira Putina przeciwko prezydentowi RP - stwierdził poseł PiS. - Kulminacyjnym punktem tego działania było rozdzielenie wizyt (Tuska i Kaczyńskiego w Katyniu - red.), bez tego faktu, bez tego ciągu wydarzeń do tego dramatu by nie doszło. Dysponujemy dziś dowodami, nie hipotezami, na to, żeby taką tezę postawić - zaznaczył Macierewicz.
"Piloci nie zamierzali lądować"
Przewodniczący zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej stwierdził, że nie ma najmniejszych wątpliwości, że piloci Tu-154M w ogóle nie zamierzali lądować. - Nie było takiej intencji, świadczy o tym jednoznacznie trajektoria lotu wyznaczona przez naukowców ze Stanów Zjednoczonych, z dokładnością co do 10 sekund między poszczególnymi punktami: począwszy od 500 metrów wysokości aż do momentu tragedii - powiedział Macierewicz. - Prezydencki samolot nigdy nie zszedł poniżej 18 metrów, nie mógł zatem uderzyć w brzozę - dodał.
Kto jest winny?
Macierewicz przekonywał, że katastrofa prezydenckiego samolotu nie była wynikiem przypadku, a skutkiem dwóch wybuchów, które miały miejsce na pokładzie. - Nie wykazujemy palcem osób, które do tej eksplozji się przyczyniły. Tego jeszcze nie wiemy, tego nie ustaliliśmy - zaznaczył poseł PiS.
Poseł PiS zarzucił szefowi MSZ Radosławowi Sikorskiego, że po katastrofie smoleńskiej rozpowszechniał "rosyjską wersję" według której za tragedię odpowiedzialni byli piloci.
Cały raport na temat katastrofy smoleńskiej ma być gotowy za rok, część poświęcona kwestii technicznej - pod koniec 2012 roku.
ja, TVN24