Rok Chopina
Można dziś w Polsce wychować się i dorosnąć, nie stykając się w ogóle z muzyką najwybitniejszego polskiego twórcy. Czy Rok Chopinowski, ogłoszony przez ministra kultury i sztuki za sugestią UNESCO, coś tu zmieni? Inaugurując oficjalnie obchody 20 stycznia w Operze Narodowej, prezydent Aleksander Kwaśniewski, patronujący Rokowi Chopinowskiemu, powiedział, że tej muzyki nie trzeba reklamować. Czy aby na pewno?
Pięćdziesiąt lat temu, gdy również ogłoszono Rok Chopinowski, wychodzący wówczas w Krakowie "Ruch Muzyczny" pisał: "Jeden z naczelnych problemów - problem analfabetyzmu - zostanie w tym roku w stu procentach zlikwidowany. Zbiegnięcie się Roku Chopinowskiego z likwidacją analfabetyzmu nasuwa myśl niezwykłej wprost możliwości uczczenia setnej rocznicy śmierci Chopina przez akcję w kierunku zlikwidowania analfabetyzmu muzycznego".
W rzeczywistości rok 1949 był nie tylko dla polskiej kultury muzycznej, ale i dla całego kraju strasznym okresem - umacniał się stalinizm; oskarżając twórcę o formalizm, można było skazać go na nieistnienie. Dziś stalinowska noc zapadła już dawno w niepamięć. Jedno tylko pozostało, a nawet się pogłębiło: analfabetyzm muzyczny polskiego społeczeństwa.
Dziś w ojczyźnie Chopina w szkołach zajęcia z muzyki bywają pomijane. Zresztą coraz mniej jest ludzi, którzy umieliby je prowadzić. Straszono nas kiedyś nadchodzącym pokoleniem głuchych. To już się stało: teraz dla wielu ludzi mieniących się przedstawicielami inteligencji słuchanie muzyki poważnej jest niezrozumiałą i nikomu niepotrzebną fanaberią. Pokolenie głuchych jest u władzy, co odbija się w sposób widoczny choćby na pozycji muzyki - i kultury w ogólności - w mediach. A dla większości młodzieży nazwisko Chopina jest już tylko nazwą polmosowskiej wódki.
- Można w Polsce przeżyć pół życia i nie zetknąć się z twórczością największego artysty, jakiego ta ziemia zrodziła - mówi Grzegorz Michalski, koordynator działań związanych z Rokiem Chopinowskim. Dlatego Ministerstwo Kultury za jeden z priorytetowych punktów obchodów Roku Chopinowskiego w Polsce uznało stworzenie programów edukacyjnych, w których opracowaniu udział bierze Centrum Edukacji Artystycznej (programy dla szkół artystycznych) i Ministerstwo Edukacji Narodowej (dla szkół ogólnokształcących). Będą one realizowane w przyszłym roku szkolnym.
Dla resortu kultury sposób organizowania Roku Chopinowskiego jest swoistą rewolucją. Nie ma już dziś centralizmu i każdy może obchodzić rocznicę chopinowską, jak mu się podoba. Pierwszym więc krokiem powołanego w kwietniu zeszłego roku przez ministra kultury Joannę Wnuk-Nazarową koordynatora Roku Chopinowskiego było zwrócenie się do instytucji muzycznych z pytaniem, co w związku z rocznicą zamierzają. Pani minister powołała też radę programową, w której skład wchodzą znakomici specjaliści - muzycy i muzykolodzy. Tak więc eksperci (a nie - jak było dotychczas - urzędnicy) decydują, komu ze zgłaszających się przyznać pieniądze. Co więcej, od razu też założono, że skoro ministerstwo nie dysponuje finansami na wspomożenie wszystkich wartych tego projektów, to muszą włączyć się sponsorzy. Stwierdzenie niby banalne, pociąga ono jednak za sobą konieczność ścisłej współpracy sponsorów z ministerstwem. Dlatego resort zlecił organizację Roku Chopinowskiego Fundacji Kultury, która może przyjmować środki od sponsorów.
Niestety, decyzje te zapadły z dużym opóźnieniem. Powinny być podjęte już w zeszłym roku, gdy instytucje planowały kolejny rok budżetowy. Ale na Ministerstwo Kultury, podobnie jak na całą Polskę, spadła reforma administracyjna. Resort musiał zająć się podstawowym problemem: które instytucje komu przekazać. Zatkany robotą departament prawny nie miał kiedy rozważyć trudnego i delikatnego, bo precedensowego rozwiązania prawnego organizacji obchodów. Na szczęście sprawa już podobno wychodzi na prostą.
Wiadomo jednak, że z prawie dwustu projektów w kraju i na świecie ministerstwo jest w stanie sfinansować niewielki ich odsetek (wytypowano 17 najważniejszych, w tym przedsięwzięcia edukacyjne, wydawnicze i skierowane na mniejsze ośrodki). Może się też nie wywiązać z obiecywanych 10 mln zł. Nadzieja w sponsorach, ale nie wiadomo, ile ze "zrzutki" się uzbiera. A projekty wciąż nadchodzą. - Co gorsza, na ogół dobre - dodaje Grzegorz Michalski. W Roku Chopinowskim można utopić dowolną ilość pieniędzy i nigdy nie będzie ich za dużo. Dla sponsorów gratką powinna być widoczna obecność w tak ważnym i na tak dużą skalę zakrojonym przedsięwzięciu.
Na uroczystej inauguracji prezydent RP nominował członków Komitetu Honorowego Obchodów (w tym premiera, marszałków Sejmu i Senatu, ministrów spraw zagranicznych, kultury i edukacji narodowej, dyrektora generalnego UNESCO w Paryżu). Ale tak naprawdę centralnych obchodów nie ma. Nawet inauguracja nie była prawdziwą inauguracją. Pierwszy koncert Roku Chopinowskiego, który odbył się już 15 października w Filharmonii Narodowej z udziałem pianisty Wojciecha Świtały i orkiestry Sinfonia Varsovia pod batutą Jana Krenza, wymyśliło... Belgijskie Centrum Biznesu, słusznie zakładając, że 150-lecie rozpoczyna się nazajutrz po 149. rocznicy. Tegoż dnia Rok Chopinowski rozpoczął się w Moskwie koncertem Haliny Czerny-Stefańskiej w Instytucie Polskim oraz nadaniem imienia Chopina jednej z moskiewskich szkół muzycznych (co jest ewenementem, zwykle bowiem tamtejszym szkołom patronują artyści rosyjscy). Tak więc Rok Chopinowski mamy już od czterech miesięcy, a jako że obchody rozszerzą się i na 2000 r., kiedy przypada 190-lecie urodzin kompozytora, i zakończą się Międzynarodowym Konkursem Pianistycznym im Fryderyka Chopina (4-21 października), będziemy mieli raczej Dwulecie Chopinowskie.
Jest nadzieja, że w tym roku zagrają w Polsce niemal wszyscy powojenni zwycięzcy konkursów im. F. Chopina
Jakich wydarzeń artystycznych możemy się spodziewać w Polsce w tym czasie? Przede wszystkim inwazji wybitnych pianistów, głównie w Warszawie. Jak dobrze pójdzie, zagrają tu w tym roku niemal wszyscy powojenni zwycięzcy konkursów im. F. Chopina. Po pięćdziesięciu latach spotkają się obie zwyciężczynie pierwszego powojennego konkursu (1949 r.) - Halina Czerny-Stefańska i Bella Dawidowicz. Wystąpią Garrick Ohlsson, Dang Thai Son (zagrał już na inauguracji w Operze Narodowej), Krystian Zimerman, Stanisław Bunin, wreszcie - podobno zgodził się zagrać w Polsce po 22 latach Maurizio Pollini. Martha Argerich, odwołując styczniowy występ w Warszawie z powodów zdrowotnych, obiecała, że może przyjedzie w kwietniu. Wystąpią też laureaci drugich nagród z dwóch ostatnich konkursów (pierwszych nagród wówczas nie przyznano): Kevin Kenner, Aleksiej Sułtanow i Philippe Giusiano. Dotrą do nas również konkursowi ulubieńcy publiczności, którzy nie znaleźli pochwały u jury - od Jeffreya Swanna po Nelsona Goernera, a być może nawet Ivo Pogorelić. Co prawda przez wiele lat deklarował on, że jest na Polskę obrażony, tym razem jednak poza Chopinem do występu tutaj skłoniłby go cel wyższy: zbiórka pieniędzy na budowę szpitala dla dzieci i matek w Serbii. Chopina będą też tu grać wspaniali pianiści, którzy nigdy nie wzięli udziału w warszawskim konkursie, jak Murray Perahia, Evgeny Kissin czy Grigorij Sokołow.
Bardzo ciekawie zapowiada się majowy III Festiwal Muzyczny Polskiego Radia, którego tradycją jest umieszczanie utworów głównego bohatera w kontekście innych dzieł jego epoki (poprzednie festiwale poświęcone były Karolowi Szymanowskiemu i Mieczysławowi Karłowiczowi). Chopin zostanie zaprezentowany na szerszym tle - od utworów swego nauczyciela Józefa Elsnera do muzyki współczesnej, ludowej i jazzowej.
W dziedzinie teoretycznej kulminacją obchodów będzie organizowany przez Polską Akademię Chopinowską październikowy Międzynarodowy Kongres Chopinologiczny na Zamku Królewskim w Warszawie z udziałem naukowców polskich i zagranicznych. Mniejszym ośrodkom pozostają własne inicjatywy oraz program tygodniowego objazdowego festiwalu chopinowskiego, przygotowany przez Krajowe Biuro Koncertowe. Ważne wydaje się zwłaszcza to, co będzie się działo w miejscach związanych z Chopinem, tym bardziej że z powodu obchodów Polska wzbudziła w tym roku wielkie zainteresowanie światowych biur turystycznych. Turyści zagraniczni chcą odwiedzać ojczyznę Chopina. Słuchać jego muzyki będą mogli i u siebie.
Wszystkie polskie placówki dyplomatyczne na świecie zaznaczą w jakiś sposób Rok Chopinowski. Mobilizują się też środowiska polonijne, ale przede wszystkim towarzystwa chopinowskie, których w świecie jest kilkadziesiąt. Same konkursy chopinowskie, głównie dla młodzieży, odbędą się w tym roku w krajach tak od siebie odległych, jak Estonia, Węgry, Izrael, Niemcy, Kanada czy Litwa. Jeszcze więcej będzie festiwali.
25 stycznia na targach MIDEM w Cannes minister Joanna Wnuk-Nazarowa ogłosiła Nagrodę Chopinowską, którą jurorzy przyznają za rok najlepszemu nagraniu chopinowskiemu 1999 r. Po raz pierwszy nagroda zostanie przyznana za wykonanie utworów danego kompozytora - dotychczas dotyczyła ona najlepszych nagrań klasycznych. Od przyszłego roku sekcja klasyczna targów w Cannes rozbuduje się i usamodzielni. Targi muzyki klasycznej będą miały co roku innego gospodarza narodowego - w przyszłym roku pierwszym będzie właśnie Polska, a najbardziej promowanymi kompozytorami - Krzysztof Penderecki, Henryk Mikołaj Górecki i Karol Szymanowski (to wola organizatorów!).
W światowych obchodach Roku Chopinowskiego szczególną rolę odegrają miejsca związane z kompozytorem, zwłaszcza we Francji. W Paryżu poza seriami koncertów odbędzie się replika uroczystości pogrzebowych Chopina w kościele św. Magdaleny, a w Charmes nad Mozelą - zjazd Chopinów mieszkających w krajach frankofońskich. W Vall- demosie na Majorce, którą kompozytor odwiedził z George Sand, odbędzie się nie tylko tradycyjny festiwal, ale i kolokwium muzykologiczne.
Najwspanialszymi jednak ambasadorami Chopina są zwycięzcy warszawskich konkursów. Krystian Zimerman z założoną przez siebie orkiestrą wystąpi na 40 koncertach w najważniejszych salach świata, z nowojorską Carnegie Hall na czele; Stanisław Bunin będzie grał w kilku seriach dzieła wszystkie Chopina w różnych miastach Europy; Dang Thai Son organizuje festiwal chopinowski w Wietnamie. Chopin zabrzmi naprawdę wszędzie, nawet w Sali Zgromadzenia Ogólnego ONZ, gdzie 25 października wystąpi Janusz Olejniczak. Słuchajmy więc Chopina i my - jeśli nie z innych powodów, to dlatego, że to jest na czasie.
Pięćdziesiąt lat temu, gdy również ogłoszono Rok Chopinowski, wychodzący wówczas w Krakowie "Ruch Muzyczny" pisał: "Jeden z naczelnych problemów - problem analfabetyzmu - zostanie w tym roku w stu procentach zlikwidowany. Zbiegnięcie się Roku Chopinowskiego z likwidacją analfabetyzmu nasuwa myśl niezwykłej wprost możliwości uczczenia setnej rocznicy śmierci Chopina przez akcję w kierunku zlikwidowania analfabetyzmu muzycznego".
W rzeczywistości rok 1949 był nie tylko dla polskiej kultury muzycznej, ale i dla całego kraju strasznym okresem - umacniał się stalinizm; oskarżając twórcę o formalizm, można było skazać go na nieistnienie. Dziś stalinowska noc zapadła już dawno w niepamięć. Jedno tylko pozostało, a nawet się pogłębiło: analfabetyzm muzyczny polskiego społeczeństwa.
Dziś w ojczyźnie Chopina w szkołach zajęcia z muzyki bywają pomijane. Zresztą coraz mniej jest ludzi, którzy umieliby je prowadzić. Straszono nas kiedyś nadchodzącym pokoleniem głuchych. To już się stało: teraz dla wielu ludzi mieniących się przedstawicielami inteligencji słuchanie muzyki poważnej jest niezrozumiałą i nikomu niepotrzebną fanaberią. Pokolenie głuchych jest u władzy, co odbija się w sposób widoczny choćby na pozycji muzyki - i kultury w ogólności - w mediach. A dla większości młodzieży nazwisko Chopina jest już tylko nazwą polmosowskiej wódki.
- Można w Polsce przeżyć pół życia i nie zetknąć się z twórczością największego artysty, jakiego ta ziemia zrodziła - mówi Grzegorz Michalski, koordynator działań związanych z Rokiem Chopinowskim. Dlatego Ministerstwo Kultury za jeden z priorytetowych punktów obchodów Roku Chopinowskiego w Polsce uznało stworzenie programów edukacyjnych, w których opracowaniu udział bierze Centrum Edukacji Artystycznej (programy dla szkół artystycznych) i Ministerstwo Edukacji Narodowej (dla szkół ogólnokształcących). Będą one realizowane w przyszłym roku szkolnym.
Dla resortu kultury sposób organizowania Roku Chopinowskiego jest swoistą rewolucją. Nie ma już dziś centralizmu i każdy może obchodzić rocznicę chopinowską, jak mu się podoba. Pierwszym więc krokiem powołanego w kwietniu zeszłego roku przez ministra kultury Joannę Wnuk-Nazarową koordynatora Roku Chopinowskiego było zwrócenie się do instytucji muzycznych z pytaniem, co w związku z rocznicą zamierzają. Pani minister powołała też radę programową, w której skład wchodzą znakomici specjaliści - muzycy i muzykolodzy. Tak więc eksperci (a nie - jak było dotychczas - urzędnicy) decydują, komu ze zgłaszających się przyznać pieniądze. Co więcej, od razu też założono, że skoro ministerstwo nie dysponuje finansami na wspomożenie wszystkich wartych tego projektów, to muszą włączyć się sponsorzy. Stwierdzenie niby banalne, pociąga ono jednak za sobą konieczność ścisłej współpracy sponsorów z ministerstwem. Dlatego resort zlecił organizację Roku Chopinowskiego Fundacji Kultury, która może przyjmować środki od sponsorów.
Niestety, decyzje te zapadły z dużym opóźnieniem. Powinny być podjęte już w zeszłym roku, gdy instytucje planowały kolejny rok budżetowy. Ale na Ministerstwo Kultury, podobnie jak na całą Polskę, spadła reforma administracyjna. Resort musiał zająć się podstawowym problemem: które instytucje komu przekazać. Zatkany robotą departament prawny nie miał kiedy rozważyć trudnego i delikatnego, bo precedensowego rozwiązania prawnego organizacji obchodów. Na szczęście sprawa już podobno wychodzi na prostą.
Wiadomo jednak, że z prawie dwustu projektów w kraju i na świecie ministerstwo jest w stanie sfinansować niewielki ich odsetek (wytypowano 17 najważniejszych, w tym przedsięwzięcia edukacyjne, wydawnicze i skierowane na mniejsze ośrodki). Może się też nie wywiązać z obiecywanych 10 mln zł. Nadzieja w sponsorach, ale nie wiadomo, ile ze "zrzutki" się uzbiera. A projekty wciąż nadchodzą. - Co gorsza, na ogół dobre - dodaje Grzegorz Michalski. W Roku Chopinowskim można utopić dowolną ilość pieniędzy i nigdy nie będzie ich za dużo. Dla sponsorów gratką powinna być widoczna obecność w tak ważnym i na tak dużą skalę zakrojonym przedsięwzięciu.
Na uroczystej inauguracji prezydent RP nominował członków Komitetu Honorowego Obchodów (w tym premiera, marszałków Sejmu i Senatu, ministrów spraw zagranicznych, kultury i edukacji narodowej, dyrektora generalnego UNESCO w Paryżu). Ale tak naprawdę centralnych obchodów nie ma. Nawet inauguracja nie była prawdziwą inauguracją. Pierwszy koncert Roku Chopinowskiego, który odbył się już 15 października w Filharmonii Narodowej z udziałem pianisty Wojciecha Świtały i orkiestry Sinfonia Varsovia pod batutą Jana Krenza, wymyśliło... Belgijskie Centrum Biznesu, słusznie zakładając, że 150-lecie rozpoczyna się nazajutrz po 149. rocznicy. Tegoż dnia Rok Chopinowski rozpoczął się w Moskwie koncertem Haliny Czerny-Stefańskiej w Instytucie Polskim oraz nadaniem imienia Chopina jednej z moskiewskich szkół muzycznych (co jest ewenementem, zwykle bowiem tamtejszym szkołom patronują artyści rosyjscy). Tak więc Rok Chopinowski mamy już od czterech miesięcy, a jako że obchody rozszerzą się i na 2000 r., kiedy przypada 190-lecie urodzin kompozytora, i zakończą się Międzynarodowym Konkursem Pianistycznym im Fryderyka Chopina (4-21 października), będziemy mieli raczej Dwulecie Chopinowskie.
Jest nadzieja, że w tym roku zagrają w Polsce niemal wszyscy powojenni zwycięzcy konkursów im. F. Chopina
Jakich wydarzeń artystycznych możemy się spodziewać w Polsce w tym czasie? Przede wszystkim inwazji wybitnych pianistów, głównie w Warszawie. Jak dobrze pójdzie, zagrają tu w tym roku niemal wszyscy powojenni zwycięzcy konkursów im. F. Chopina. Po pięćdziesięciu latach spotkają się obie zwyciężczynie pierwszego powojennego konkursu (1949 r.) - Halina Czerny-Stefańska i Bella Dawidowicz. Wystąpią Garrick Ohlsson, Dang Thai Son (zagrał już na inauguracji w Operze Narodowej), Krystian Zimerman, Stanisław Bunin, wreszcie - podobno zgodził się zagrać w Polsce po 22 latach Maurizio Pollini. Martha Argerich, odwołując styczniowy występ w Warszawie z powodów zdrowotnych, obiecała, że może przyjedzie w kwietniu. Wystąpią też laureaci drugich nagród z dwóch ostatnich konkursów (pierwszych nagród wówczas nie przyznano): Kevin Kenner, Aleksiej Sułtanow i Philippe Giusiano. Dotrą do nas również konkursowi ulubieńcy publiczności, którzy nie znaleźli pochwały u jury - od Jeffreya Swanna po Nelsona Goernera, a być może nawet Ivo Pogorelić. Co prawda przez wiele lat deklarował on, że jest na Polskę obrażony, tym razem jednak poza Chopinem do występu tutaj skłoniłby go cel wyższy: zbiórka pieniędzy na budowę szpitala dla dzieci i matek w Serbii. Chopina będą też tu grać wspaniali pianiści, którzy nigdy nie wzięli udziału w warszawskim konkursie, jak Murray Perahia, Evgeny Kissin czy Grigorij Sokołow.
Bardzo ciekawie zapowiada się majowy III Festiwal Muzyczny Polskiego Radia, którego tradycją jest umieszczanie utworów głównego bohatera w kontekście innych dzieł jego epoki (poprzednie festiwale poświęcone były Karolowi Szymanowskiemu i Mieczysławowi Karłowiczowi). Chopin zostanie zaprezentowany na szerszym tle - od utworów swego nauczyciela Józefa Elsnera do muzyki współczesnej, ludowej i jazzowej.
W dziedzinie teoretycznej kulminacją obchodów będzie organizowany przez Polską Akademię Chopinowską październikowy Międzynarodowy Kongres Chopinologiczny na Zamku Królewskim w Warszawie z udziałem naukowców polskich i zagranicznych. Mniejszym ośrodkom pozostają własne inicjatywy oraz program tygodniowego objazdowego festiwalu chopinowskiego, przygotowany przez Krajowe Biuro Koncertowe. Ważne wydaje się zwłaszcza to, co będzie się działo w miejscach związanych z Chopinem, tym bardziej że z powodu obchodów Polska wzbudziła w tym roku wielkie zainteresowanie światowych biur turystycznych. Turyści zagraniczni chcą odwiedzać ojczyznę Chopina. Słuchać jego muzyki będą mogli i u siebie.
Wszystkie polskie placówki dyplomatyczne na świecie zaznaczą w jakiś sposób Rok Chopinowski. Mobilizują się też środowiska polonijne, ale przede wszystkim towarzystwa chopinowskie, których w świecie jest kilkadziesiąt. Same konkursy chopinowskie, głównie dla młodzieży, odbędą się w tym roku w krajach tak od siebie odległych, jak Estonia, Węgry, Izrael, Niemcy, Kanada czy Litwa. Jeszcze więcej będzie festiwali.
25 stycznia na targach MIDEM w Cannes minister Joanna Wnuk-Nazarowa ogłosiła Nagrodę Chopinowską, którą jurorzy przyznają za rok najlepszemu nagraniu chopinowskiemu 1999 r. Po raz pierwszy nagroda zostanie przyznana za wykonanie utworów danego kompozytora - dotychczas dotyczyła ona najlepszych nagrań klasycznych. Od przyszłego roku sekcja klasyczna targów w Cannes rozbuduje się i usamodzielni. Targi muzyki klasycznej będą miały co roku innego gospodarza narodowego - w przyszłym roku pierwszym będzie właśnie Polska, a najbardziej promowanymi kompozytorami - Krzysztof Penderecki, Henryk Mikołaj Górecki i Karol Szymanowski (to wola organizatorów!).
W światowych obchodach Roku Chopinowskiego szczególną rolę odegrają miejsca związane z kompozytorem, zwłaszcza we Francji. W Paryżu poza seriami koncertów odbędzie się replika uroczystości pogrzebowych Chopina w kościele św. Magdaleny, a w Charmes nad Mozelą - zjazd Chopinów mieszkających w krajach frankofońskich. W Vall- demosie na Majorce, którą kompozytor odwiedził z George Sand, odbędzie się nie tylko tradycyjny festiwal, ale i kolokwium muzykologiczne.
Najwspanialszymi jednak ambasadorami Chopina są zwycięzcy warszawskich konkursów. Krystian Zimerman z założoną przez siebie orkiestrą wystąpi na 40 koncertach w najważniejszych salach świata, z nowojorską Carnegie Hall na czele; Stanisław Bunin będzie grał w kilku seriach dzieła wszystkie Chopina w różnych miastach Europy; Dang Thai Son organizuje festiwal chopinowski w Wietnamie. Chopin zabrzmi naprawdę wszędzie, nawet w Sali Zgromadzenia Ogólnego ONZ, gdzie 25 października wystąpi Janusz Olejniczak. Słuchajmy więc Chopina i my - jeśli nie z innych powodów, to dlatego, że to jest na czasie.
Więcej możesz przeczytać w 9/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.