Do szpitala w Gostyniu 11 sierpnia po południu przywieziono rannego w wypadku 5-letniego chłopca. Po zdiagnozowaniu przez lekarza dyżurnego szpitala dziecko z licznymi obrażeniami miało trafić do Instytutu Pediatrii w Poznaniu. - Dwukrotnie prosiłem lotnicze pogotowie o jak najszybsze przetransportowanie rannego chłopca do Poznania i dwukrotnie odmówiono mi zasłaniając się przepisami - relacjonował lekarz dyżurny szpitala w Gostyniu Maciej Górzyński. Ostatecznie dziecko trafiło do szpitala w Poznaniu po czterech godzinach - zostało przewiezione specjalistyczną karetką. Przeszło operację, jego stan jest ciężki.
Według rzeczniczki Lotniczego Pogotowia Ratunkowego na przewiezienie dziecka śmigłowcem nie pozwalały przepisy, które dopuszczają transport międzyszpitalny tylko z udokumentowanych miejsc i lądowisk. - W przypadku tego szpitala w jego pobliżu nie ma takiego udokumentowanego miejsca i dlatego nie mogliśmy dziecka przewieźć. Gdyby nas wezwano na miejsce wypadku, to takiego problemu by nie było i to pilot zadecydowałby, gdzie wylądować, aby rannego odebrać - tłumaczyła rzeczniczka LPR Justyna Sochacka. Według Sochackiej minister zdrowia Bartosz Arłukowicz otrzyma 13 sierpnia odpowiednie pisemne wyjaśnienia od lotniczego pogotowia.
Postępowanie w tej sprawie, w związku z podejrzeniem narażenia życia i zdrowia dziecka, wszczęła Prokuratura Rejonowa w Gostyniu. - Na polecenie prokuratora zebraliśmy dokumentację medyczną poszkodowanego, zamierzamy też przesłuchać dyspozytora pogotowia, lekarza dyżurnego i inne osoby, które mogą mieć wiedzę na temat tej sprawy – podkreślił rzecznik policji w Gostyniu Sebastian Myszkiewicz. Sprawę wyjaśniać będzie także oddział wojewódzki NFZ w Poznaniu. O sprawie jako pierwsze poinformowało Radio Zet.
PAP, arb