Instytut Pamięci Narodowej za chwilę może znaleźć się bez własnego budynku, bo dotychczasowy został sprzedany prywatnemu inwestorowi. I grube miliony budżetowych pieniędzy, które wydano na remont i adaptację gmachu, pójdą w błoto.
W tej sprawie jest i nierzetelność ludzi, i głupota przepisów, i brak wyobraźni, ale też zła wola. Oczywistym niedopatrzeniem władz IPN było niezałatwienie sprawy siedziby w odpowiedni sposób. Potem były już jednak coraz bardziej kuriozalne działania obecnego rządu. Najpierw sprzedaż Ruchu SA prywatnym właścicielom bez rozwiązania problemu siedziby IPN. Potem wyjątkowa indolencja resortu finansów w sprawie przyznania Instytutowi pieniędzy na wykup gmachu od Ruchu. Skończyło się tak, jak się skończyć musiało. Ruch w końcu sprzedał na komercyjnych warunkach swój budynek, a IPN będzie musiał w perspektywie roku–dwóch znaleźć inne miejsce. I znów inwestować budżetowe środki w adaptację wnętrz. Czy to możliwe, by niemoc państwa była aż tak wielka? Niestety, możliwe, choć w tym przypadku nie da się wykluczyć innych motywów. Działalność IPN nigdy nie była w smak wielu środowiskom, także tym związanym z rządzącą PO. Aż wstyd nie zapytać: czy czasem nie wykorzystano okazji i urzędniczej indolencji, by załatwić przy okazji własny interes?
Czytaj więcej w najnowszym numerze tygodnika "Wprost".
Czytaj więcej w najnowszym numerze tygodnika "Wprost".